18 maja 2013

CHAPTER 9: Stubborn Love.

*'Aren't you somethin' to admire
Cause your shine is somethin' like a mirror
And I can't help but notice
You reflect in this heart of mine.'

      Dzisiaj dokładnie mija dwa i pół tygodnia od kiedy pojawiłam się w Londynie. Zostało jeszcze półtora więcej.
         Coraz ciężej jest mi trzymać uczucia, którymi darzę bruneta, na wodzy. Sądziłam, że mogę się uspokoić i wyciszyć wewnętrznie czy najzwyczajniej w świecie trochę ogłuszyć drugi głos siedzący w mojej głowie, również zakotwiczony w sercu. Zaczęło robić się od tego niesamowicie tłoczno we wnętrzu mojego rozedrganego od nadmiaru emocji ciała. Kiedy zbliżał się do mnie uaktywniał po kolei wszystkie moje zmysły i wprawiał w ruch każdy pojedynczy bodziec. Nic dziwnego, że byłam już zmęczona i zdezorientowana. Nie byłam pewna czy to ma dziać się właśnie w taki sposób.
      Już od dobrych trzydzieści minut w domu słychać było rozmowy i śmiechy. Jakoś na przekór postanowiłam zostać w pokoju i poudawać śpiącą królewnę, która za sprawą magicznej klątwy nie może podnieść się ze swojego łóżka. Było mi to na rękę.
      Usłyszałam swoje imię i nie minęła minuta kiedy rozległo się pukanie z zewnątrz, a ja jedyne co zrobiłam to ledwie poruszyłam dłonią. Gość jednak nie dawał za wygraną, bo zdecydował się na uchylenie drewnianych drzwi.
 - Chyba nie przeszkadzam, co? - cichy kobiecy głos wdarł się do mojej oazy spokoju.
 - Wejdź. Miałam już wstawać. - skłamałam odwracając wzrok ku stronie Eleanor.
      Dziewczyna weszła szybkim krokiem i jednym ruchem dłoni rozsunęła zasłony. Pokój momentalnie rozświetlił się od różnokolorowych promieni słonecznych.
 - Szkoda marnować czasu! - zabrzmiała optymistycznie. - Idź pod prysznic i chodź na śniadanie.
      Niechętnie chwyciłam szorty i koszulkę bez rękawków. 
      Weszłam do kuchni gdzie ciągle panował dobru humor. Uśmiechnęłam się i zakładając włosy za ucho usiadłam na krześle obok stołu.
 - Któż to do nas dołączył? - przytulił mnie Lou zarzucając na mnie od tyłu ręce.
 - No cześć. 
 - Jak się dzisiaj ma nasza królewna? - usiadł na wolnym miejscu tuż obok mnie.
 - Dobrze. - odpowiedziałam.
      W tym samym momencie Harry, ubrany w biały fartuszek, położył przede mną talerz z goframi, truskawkami i miodem. Obdarowałam go najbardziej błogim uśmiechem na jaki było mnie stać, a on to odwzajemnił.
 - Dziewczyny. - Ele klasnęła w dłonie. - Idziemy dzisiaj nad jezioro. Chłopakom wstęp wzbroniony!
***


      Tak jak powiedziała dziewczyna mojego przyjaciela przechadzałyśmy się właśnie we trójkę brzegiem jeziora. Atmosfera była lekko napięta, może i to przez moje zachowanie względem blondynki, które było nieco podejrzliwe, ale ona i Eleanor bardzo dobrze się dogadywały.
      Zawsze ja.
      Znalazłyśmy idealne miejsce do odsapnięcia, więc wyciągnęłyśmy koce i parę sekund później już siedziałyśmy na nich opalając się na słońcu.
 - Możesz mnie posmarować trochę olejkiem? - spytała szczęśliwa Kath. Zgodziłam się chwytając od niej butelkę.
 - Na prawdę trafiliśmy na dobrą pogodę. - mruknęła Ele przymykając oczy.
      Serio? Czy wszyscy musieli mówić tylko i wyłącznie o pogodzie?
 - Evie. - blondynka odwróciła się ku mojej stronie.
 - Tak? Przepraszam, zamyśliłam się.
 - To nic. - odparła przyjaźnie. - Chciałam ci jeszcze raz podziękować, że mnie ze sobą zabrałaś. Wiem, że się nie znamy praktycznie, dlatego jeszcze bardziej jestem ci wdzięczna.
 - Tak, nie ma za co. - odparłam cicho i przesiadłam się na swój koc.
 - Mi też cię miło było poznać. - włączyła się do rozmowy brunetka.
 - Ciesze się! Wiecie co, pójdę po coś do picia. - powiedziała Kath i odbiegła w stronę domu, który znajdował się trzysta metrów w górę za nami.
      Wraz z zniknięciem sylwetki blondwłosej za horyzontem  poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Wyrwana z transu odwróciłam głowę w prawo, gdzie napotkałam wpatrującą się w moją twarz brunetkę zdejmującą z nosa okulary przeciwsłoneczne.
 - Czy mi się zdaje, czy ty jej nie lubisz? - usłyszałam.
 - Kogo?
 - Kurcze, Evie, nie kpij z ilorazu mojej i swojej inteligencji. - westchnęła. - Mówię o Kathrine. Sama ją tu zaprosiłaś, więc czemu nie dbasz, żeby miała dobre wspomnienia?
      Ponownie pogrążyłam się w swoich myślach.
      Przecież nie mogłam powiedzieć jej całej prawdy. Z drugiej zaś strony może to właśnie ona mogła mnie zrozumieć bardziej niż ktokolwiek inny. Stop. To trochę odmienna sytuacja. Ja nie próbuję zabrać jej Louisa i ona bardzo dobrze o tym nie. Wcale nie musi stąpać po grząskim gruncie i zastanawiać się co będzie jutro.
      Chwyciłam w lewą dłoń materiał koszulki, którą miałam na sobie.
 - Nie prawda. Jest taka, no, pełna energii i wesoła, jak można kogoś takiego nie lubić?
 - O nie, nie odwracaj kota ogonem moja droga. - przysunęła się bliżej.
 - Sama zauważyła, że wcześniej się nie znałyśmy, a ja muszę kogoś bliżej poznać, tak? I przestań mnie tak lustrować wzrokiem!
 - Nie naciskam, ale wiesz, że mi możesz powiedzieć.
      Przegryzłam dolną wargę.
 - Właściwie to chciałabym cię o coś zapytać - napotkałam jej ciekawski wzrok. - Nie czułaś się nigdy zazdrosna o mnie?
      Zauważyłam, że trochę zaskoczyło ją pytanie, które padło z moich ust. Zastanawiała się co odpowiedzieć zmieniając co jakiś czas wyraz twarzy i nieco uchylając usta. W końcu zmarszczyła lekko brwi i przyłożyła dłoń do ust. Koniec końców położyła się na plecach zakładając okulary z powrotem.
 - Na początku tak. Kiedy tak wzmorzyliście kontakt i Louis zaczął o tobie opowiadać bardzo dużo. Cieszyłam się, bo był w bardzo dobrym humorze, a ta jego ekscytacja bywa słodka, ale tak, no, byłam. Bez-pod-sta-wnie. - ostatnie słowo przesylabizowała jakby wiedziała o co mi chodzi. - Dlaczego pytasz?
 - Tak sobie. - strzepałam z kolan piasek.
 - Jak zaczęłaś to dokończ. - szarpnęła mnie za kucyk. - Jesteś zazdrosna.
 - Powiedziałaś żebym nie igrała z twoją inteligencją, więc sama się domyśl. - odparłam tryumfalnie mając nadzieję, że jednak mój sekret nie wyjdzie na jaw.
 - Nie musisz być zazdrosna ani o Lou, ani o Harrego, bo o któregoś z nich ci na pewno chodzi. - zamarłam w bezruchu, a chwilę potem usłyszałam jak Eleanor nabiera powietrza w płuca i powraca do pozycji siedzącej spoglądając prosto w moją twarz. - Harry. Jesteś o niego...
 - Wróciłam! Kto chce zimną lemoniade? - poczułam jak aksamitna w dotyku skóra blondynki ociera się o moje ramie.
 - Dzięki, ale ja będę wracała do domu. Boli mnie żołądek. - pośpiesznie zabrałam koc i ruszyłam pod górkę.
      Po kilku minutach wbiegłam do domu i rozpalona ruszyłam do kuchni. Wydobyłam z lodówki puszkę dietetycznej Coli i skierowałam swoje kroki do salonu. Oparłam się o kanapę i przetarłam czoło czując kilka kropelek potu.
 - Łał. - usłyszałam po prawej stronie. - To zupełnie tak jakbym widział te wszystkie jędrne i młode dziewczyny z reklam, które po ciężkiej pracy w pełnym słońcu sięgają w końcu po upragnioną puszkę swojego ulubionego napoju. - westchnął Harry spoglądając na moje odsłonięte nogi.
 - Trafna uwaga. Przybij piątkę! - krzyknął Louis wystawiając w jego stronę otwartą dłoń. - A gdzie reszta?
 - Zostały jeszcze na słońcu. Trochę się gorzej poczułam i wróciłam. Pójdę wziąć prysznic. - mówiąc to zniknęłam za drzwiami swojego pokoju.
      Poczułam jak woda zmywa ze mnie cały stres z dzisiejszego dnia. Jak od ramion ku dole spływa cała złość i każda inna negatywna emocja.
      Czy czasami to nie było tak, że ja sama je sobie robiłam w głowie? Przekładałam je na swoje życie całkowicie się w nim gubiąc. Oczekiwałam cały czas pięknego zakończenia, natomiast takie nie jest mi pisane. Nie zostanę tu na zawsze i nigdy nie będzie tak pięknie, że będziemy trzymać się wszyscy razem w jednym miejscu. To jest zwykła, szara rzeczywistość, może tylko udało mi się, że z trochę bardziej sławniejszymi ludźmi.
      Oplotłam się ręcznikiem i wytarłam twarz. Wychodząc z pokoju spotkałam tam zielonookiego, który oniemiały wpatrywał się w moje ledwie zakryte i mokre ciało. Speszona stałam tak nieco głupkowato i jakby to miało mi jakkolwiek pomóc przytrzymałam swoje okrycie drugą dłonią.
 - No, wiesz, ja jestem tylko facetem. Proponuje ci się ubrać. Nie żeby mnie ten widok nie cieszył, ale też mnie strasznie podnieca...
 - Ok, przyjęłam. - zaśmiałam się widząc jego rozpromienioną twarz. - Zaraz wracam.
       Po chwili wróciłam już ubrana i stanęłam obok chłopaka.
 - No to o co chodzi?
 - Mówiłaś, że źle się czujesz. Przyszedłem sprawdzić czy czegoś nie potrzebujesz?
 - Nie, nie. Już mi lepiej. - pośpiesznie odparłam zupełnie o tym zapominając.
 - Dzisiaj wieczorem robimy ognisko za domem. Na pewno ci się spodoba. - patrząc prosto w moje oczy niemalże to wyszeptał, a ja stałam tak zauroczona całym nim.
      Z tej magii chwili wyrwały mnie głośne śmiechy z salonu.
 - Też tak myślę.
      Odwróciłam się na pięcie w stronę drzwi, jednak chłopak zagrodził je swoim ciałem. Nieco zaskoczona zmarszczyłam brwi i rozłożyłam ręce w geście zapytania.
 - Zawsze ktoś nam przeszkadza, nie prawdaż? - zapytał zabawnie.
 - W czym? - próbowałam wyłapać w jego oczach tańczące iskierki. Sama pchałam się w paszczę lwa.
 - Po prostu chciałbym chociaż chwilę się odprężyć. - podszedł do mnie bliżej i ciągnąc mnie za rękę opadł na łóżko.
 - Harry, głupku. - jęknęłam z uśmiechem. - Co ty robisz?
 - Mówiłem już, powtarzał się nie będę.
      Duża dłoń chłopaka powędrowała na moje plecy.
 - Chodź do mnie bliżej. - próbował mnie zachęcić. Trochę oniemiała i zawstydzona przysunęłam się do jego ciepłego ciała. Ten natomiast zagarnął mnie przyciskając do siebie i opierając brodę na czubku mojej głowy mruknął z zadowolenia.
 - Harry, czy my musimy tak często razem lądować w łóżku?
      Usłyszałam dziki śmiech chłopaka, który spojrzał na mnie z góry.
 - Bez podtekstów, zboczeńcu!
 - Oczywiście, kurduplu. Oczywiście. - poczułam jak klepnął mnie w tyłek.
 - HARRY!

**'The highway signs say we're close[...]'

 ***
      W znacznie lepszym humorze wyszłam trochę zaspana z sypialni. Usnęłam w ramionach mojego wymarzonego chłopaka. Dobrze, może nie zupełnie mojego, ale zdecydowanie był moim osobistym oczkiem w głowie.
 - Gotowa? - wyciągnął do mnie dłoń, którą chwyciłam.
      Reszta czekała już na nas przy rozpalonym ognisku. Zachwycona wpatrywałam się w wysoki płomień. Ktoś wcisnął mi w dłoń butelkę piwa, której zawartość szybko zalała moje gardło.
 - Kath, jak się bawisz? - podeszłam do niej w niezwykle sympatyczny sposób. Eleanor obdarzyła mnie uśmiechem.
 - Świetnie! Jest świetnie! - przytuliła mnie i zaczęła skakać z radości. - Będziemy mieć fajerwerki, wiesz?
 - Ciesze się. Lubię je. - odparłam.
      Chwilę potem Eleanor zatopiła się w uściskach i pocałunkach mojego przyjaciela. Wyglądali na przepiękną parę i życzyłam im wszystkiego najlepszego. Wyglądali jakby byli dla siebie stworzeni. Miałam cichą nadzieję, że i mi kiedyś podobnie ułoży się w życiu.
      Piwo, następne i siedem kolejnych. Czułam już powoli jak moje ciało automatycznie prowadzi mnie ku różnym ścieżkom.
      Usiadłam na pniu, zaraz obok Harrego, który obdarzył mnie czułym spojrzeniem albo tylko i wyłącznie mi się tak wydawało. Piekł właśnie kiełbaski na patyku.
 - Widzę, że masz lepszy humor. - uniósł kąciki ust.
 - Zdecydowanie. Dzięki tobie.
 - Dzięki mnie? - zapytał pozytywnie zaskoczony.
 - Tak, a niby dzięki komu?
 - Eh, głuptasie. Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - spojrzał na mnie. Przez chwilę wpatrzył się w moje wargi i przeniósł wzrok na oczy.
 - Harry Styles. - zaczęłam. - Jesteś niepoprawnym zboczeńcem.
 - Wiem. - odparł zadowolony. Chwilę potem ściągnął gotowe kiełbaski na papierowe talerzyki. Jedną zabrał dla siebie, a drugą podał Kath.
 - Chcesz trochę?
 - Jasne.
 - Otwórz usta. Bez podtekstów.
      Ugryzłam kawałek jedzenia i oparłam się o niego mamrocząc pod nosem. Chłopak zaczął się śmiać i objął mnie mocno ramieniem.
      Wieczór nie mógł być lepszy.
 - Gotowi na główną atrakcje wieczoru? - krzyknął Louis z nad brzegu jeziora. Wstałam z miejsca będąc pewną, że brunet pójdzie krok w krok za mną.
 - Idziesz Harry? Chodź! - tuż obok nas pojawiła się blondynka, która momentalnie pociągnęła go za sobą.
      Znów zostałam sama.
      Nie miałam już ochoty tam iść. Widziałam z daleka jak oplotła jego umięśnioną rękę. Jak najgorszy gatunek winorośli, który pnie się tam, gdzie nie powinien.
 
      Mimo uprzedzeń podeszłam bliżej. Eleanor stanęła zaraz obok mnie i podała mi do ręki race.
 - Widzę, że dogadałaś się z Kath. - szturchnęła mnie. - Z Harrym też.
 - Ta, można tak powiedzieć. - uśmiechnęłam się próbując ukryć to, że znowu jestem niezadowolona. Dziewczyna odwzajemniła gest i odeszła w stronę Louisa wpatrując się w falę fajerwerk uderzających w niebo.
      Wyjęłam z szortów paczkę papierosów i zapalniczkę. Zaciągnęłam się dymem. Przynajmniej on towarzyszył mi trochę bliżej bowiem czułam się jak piąte koło u wozu, chociaż wszyscy stali zaraz obok siebie. Czułam się za daleko.
 - Myślałem, że rzuciłaś. - męski głos zabrzmiał zaraz koło mojego ucha. Ledwie go dosłyszałam przez panujący huk i śmiechy dziewczyn.
 - Bo tak jest. - odkrzyknęłam nie odwracając wzroku.
 - Nie bardzo, bo ciągle to robisz. - odparł i przytulił się do mnie od tyłu.
 - Koniec. - rzuciłam patrząc na opadające resztki z ostatniej fajerwerki. - Idę do domu.
 - Nie, zostań. Co się stało? - zdziwiony Hazza spojrzał na mnie tym swoim błagalnym, seksownym spojrzeniem pod którym łamały mi się nogi.
 - Nic, jest zimno. - wyrwałam się.
      Droga minęła mi szybciej niż rano kiedy biegiem kierowałam się w stronę swojego pokoju. Możliwe, że to wina tego iż zajęłam się myślami, byłam po ósmym piwie, chociaż nie byłam o dziwo jeszcze tak pijana albo dlatego, że szłam niczym automat myśląc o ciepłym łóżku. Nic teraz nie miało dla mnie znaczenia. Prawie nic.

 **'So keep your head up, keep your love
keep your head up, my love.'

      Uchyliłam lekko powieki słysząc jak drewniane drzwi ponownie tego dnia zaskrzypiały. Nie zdążyłam nawet zapytać kto wchodzi bez pukania do środka i od razu zamyka za sobą drzwi, bo poczułam jak łóżko ugina się pod ciężarem kolejnej osoby.
      Odwróciłam się ciałem do tajemniczego gościa. Unosił się zaraz obok mnie na łokciu, a w drugim trzymał butelkę wina.
 - Chętna na więcej alkoholu i towarzystwa zboczeńca? - zabrzmiał melodyjnie głos Hazzy.
 - Jasne, że tak.
 - To za co pijemy pierwsze łyki?
 - Nie wiem. - bąknęłam. - A musimy za coś?
 - W sumie to nie. - podał mi butelkę z rozbawioną miną. - Ej, zostaw coś dla mnie. W takim tempie to wszystko wypijesz. - zaśmiał się głośno i odciągnął ode mnie trunek sam się nim częstując. 
 - Przepraszam.
 - Za co? - zaskoczony przerwał picie. - Za co ty mnie przepraszasz? No wiesz.
 - Miałabym za co przeprosić.
 - Niby a co? - zmarszczył brwi i odłożył butelkę.
 - Nie ważne. Za dużo gadasz. - odparłam wtulając się w jego rozpalone ciało. Dzisiejszego wieczoru ogrzewało mnie o wiele przyjemniej.
 - Oho, ktoś tu mówił, że już te pewne schematy go nudzą, a sama je powtarzasz. - powiedział zalotnie otulając moją twarz swoim oddechem.
 - Lepsze już te schematy, niż żeby się nie powtarzały jak inne przyjemne rzeczy.
 - Inne przyjemne rzeczy, tak? - odparł, a moje ciało oblała fala porządania.
      Otworzyłam oczy i nie dowierzając w to co sama mówię pokiwałam głową na tak. Nie mogłam doczekać się aż chłopak rozpocznie dalsze działanie.
      Położył swoją dłoń na mojej talii, tak jak zrobił to kilka dni wcześniej. Wsunął ją pod moją zwiewną koszulkę i delikatnie muskał skórę opuszkami palców, która swoją drogą oblała się gęsią skórką.
 - Evie. - zaczął cicho wprost w moje usta.
 - Tak? - odparłam krótko i zwięźle. Czułam jak coraz ciężej jest mi oddychać.
 - Czy mi się wydaje, czy ty jesteś o mnie zazdrosna kiedy Kath tylko się do mnie zbliża? - jego słowa odbiły się echem od każdej możliwej powierzchni znajdującej się w tym ciemnym pomieszczeniu.
 - Chcesz podbudować swoje ego, Harry? - zapytałam wymijająco.
      Przeniósł swój wzrok prosto wbijając go w moje oczy. Nigdy nie wydawał mi się tak bardzo bliski jak wtedy. Stwierdziłam, że to tylko i wyłącznie cud, że znalazł się obok mnie i nie poszliśmy od razu spać. Bałam się tylko jutra, kiedy chłopak się obudzi i przypomni sobie wszystko to co było wczoraj i stwierdzi, że tam też powinno to zostać.
 - Nie muszę. - szepnął cicho i melodyjnie. 
      Wbijając mnie niezwykle mocno w swoje ciało obdarował mnie pocałunkiem. Nie byle jakim, bo długim i namiętnym. Cały świat obecnie wirował mi w głowie, a ciało odmawiało posłuszeństwa w najbardziej przyjemny sposób jaki mogłam sobie wymarzyć. Jego ciągle ciepła dłoń masowała moje plecy od góry ku dole pozostawiając po sobie niezapomniany, kojący dotyk. Usta chłopaka zachłannie szukały moich, jakby bały się, że za chwilę znikną, a po tym cudownym doznaniu nie zostanie już nic.
      Nagle odsunął się ode mnie i łapiąc oddech położył rękę na moim policzku. Delikatnie, jakby nie chcąc zrobić mi krzywdy, muskał moją skórę.
 - Evie. - powtórzył moje imię, a ja niczym jego kukiełka, która robi wszystko na pociągnięcie sznurka wyczekiwałam tego co powie. - Tylko nigdy się we mnie nie zakochuj.


'It's better to feel pain, than nothing at all
The opposite of love's indifference
Pay attention now, I'm standing on your porch screaming out
And I wont leave until you come downstairs.'
**





Justin Timberlake - Mirrors *
The Lumineers - Stubborn Love**

____________________________________________________

Mam wrażenie, że kilka osób będzie chciało mnie zabić ta taki obrót akcji, ale zobaczycie, że nie będzie tak znowu źle :) Jakby było zbyt sielankowo to to opowiadanie skończyło by się na następnym odcinku. Następny nie wiem kiedy się pojawi, ale nie prędzej niż 27 maja - zerknęłam jeszcze raz w kalendarz.
Sylwia - Mam nadzieję, że rozdział podobał ci się bardziej niż poprzedni :)
Aga - Oczywiście, że piszę jak ja to mam w głowie :) Każda uwaga jest mile widziana, no byle by była na poziomie. Cieszę się, że ci się podoba to co tutaj dodaje! ;* 


Dedykowany dla maturzystki i Isabel Brown  z bloga distancewasafriendofmine
;** 



Liv.
 

29 komentarzy:

  1. Stara, co ty gadasz?! Jaki 3 czerwiec.?!
    Kolejny, ma być ostatecznie, za trzy dni!!! Zrozumiano?!
    Co do rozdziału.. Końcówka! Najlepsza, po prostu the best!
    "-Tylko nigdy się we mnie nie zakochuj"
    Lubię kiedy taki jest i ty to zrobiłaś najlepiej!

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooooooooo boskieeee chce kolejny rozdział jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma ktoś tasak? A może siekierę? Odrąbie Harry'emu łeb xD
    Świetny rozdział Liv, cudne opowiadanie ;*
    Dzisiaj krótko, bo mi kuzyn marudzi nad uchem żebym mu kompa dała ;P
    Papapap ;*
    Weeeeny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się bardzooo podoba! Wiadomo, że nie może być cały czas kolorowo, bo to byłoby zbyt nudne :o Więc strasznie mi się podoba taki ciąg akcji, ale czy on jes normalny? Mógł jej to powiedzieć kuźwa na pierwszym spotkaniu, bo chyba się lekko spóźnił :o Biedna Evie :c tak jej współczuje. Nie wiem co on sobie wyobraża. Najpierw ją całuje, przytula, a teraz mówi, żeby się nie zakochała? To co kurdee, ma po prostu sobie z nim baraszkować jak z przyjacielem? Chyba jednak nie bardzo :o Coś czuję, że Evie się zdenerwuje, ale kto wie jak to bedzie. Uwielbiam too i Ciebie! Czekam oczywiście na kolejny ! buzi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "- Nie wiem czego mogłabym sobie życzyć. Mam wszystko – zastanowiła się i niepewnie na niego spojrzała. Chłopak wydawał się zamyślony, ale i nie ukazywał jakiegokolwiek smutku na wypowiedziane przez nią słowa, choć miała wrażenie, że jednak mogły go zranić.
      - Pomyśl. Czy na pewno jesteś prawdziwie szczęśliwa? Jeśli tak, to zdmuchnij świeczkę, nie wypowiadając w myślach żadnych konkretnych próśb, jeśli jednak nie, będziesz wiedziała o czym pomyśleć – uśmiechnął się nieśmiało"

      Zapraszam na http://wishmeyourself.blogspot.com
      gdzie pojawił się Rozdział 15!

      Przepraszam za spam!
      buzi :*

      Usuń
  5. Po pierwsze chciałabym podziękować za dedykację! Byłam i nadal jestem w bardzo pozytywnym szoku, więc kochana, dziękuję raz jeszcze! ;*
    Ale powinnam Ci podziękować dwa razy mocniej, bo rozdział który mi zadedykowałaś był jednym z lepszych jakie czytałam na tym blogu. Uczucia świetnie opisane, jak zwykle skrajna Evie i... nasz mały Harry ;)
    Powinnam być zła na Ciebie za to, że Hazza w ogóle wypowiedział te siedem słów, ale nie potrafię. A czemu... ? Bo wiem, że może to być w dobrej wierze dla Evie. Ja mam tylko nadzieję, że główna bohaterka dobrze odbierze te słowa (jeśli w ogóle tak można, ale myślę, że tak). Ale nie oszukujmy się... Harry też wpadł po uszy, tylko może na razie nie chce się przed sobą przyznać? Nie wiem, fabuła tego opowiadania siedzi w Twojej głowie a ja mogę tylko gdybać! Chociaż szczerze chciałabym, ba ja tego PRAGNĘ, aby oni byli w końcu razem ;) a byliby parą nietypową? Prawda? Bez tej całej słodkiej otoczki, ale z dużą szczyptą pieprzu... coś innego, ale równie pięknego!
    Myślę, że zakończenie pozostawiło nam wszystkim dużo do myślenia oraz pokazało, że musimy uzbroić się w dużą ilość cierpliwości dla tych bohaterów. Ale właśnie po to czytamy to opowiadanie, żeby wyczekiwać akcji i nieprzewidywalnych obrotów sytuacji! Prawda?! :P
    Reszta rozdziału także jest bardzo dobra. Widzę, że Eleonor, to ideał dziewczyny. Dobra przyjaciółka, bardzo wyrozumiała, a do tego śliczna! Lou ma szczęście! :D
    Teraz pozostaje mi tylko wyczekiwanie na coś nowego! Równie dobrego! Możesz być z siebie dumna i zadowolona! Ewoluujesz, piękniejesz i rośniesz w sile z każdym odcinkiem! ;*
    Całuję, ~maturzystka

    PS doczekałam się pocałunku! JUPI!
    PS 2 soundtrack, genialny, zakochałam się w piosence Stubborn love... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. widze niespodzianke zrobiłaś i dodałaś wcześniej rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie, ten podoba mi się bardziej :D Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  8. Na samym początku chciałam Ci bardzo podziękować za dedykację. Byłam pozytywnie zaskoczona. W dodatku zadedykowałaś mi taki piękny rozdział. Zakochałam się <3
    "Tylko nigdy się we mnie nie zakochuj."- Harry co ty sobie ubzdurałeś? Dlaczego Harry nie może przyznać, że również coś czuje do Evie? Nie chciałabym być w jej skórze w tym momencie. To musiały być dla nie okropne słowa. To tak jakby ktoś powiedział mi: "Popatrz na to ciastko, ale go nie jedz". Dobra, wiem, że to nietypowe porównanie, ale ja sama jestem trochę nienormalna, a więc..
    Pragnę patrzeć na ich szczęście. Jak cudowną są parą, ale kurde nią nie są, no. Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka.
    Uwielbiam Eleanor. Jest naprawdę wspaniałą przyjaciółką i dobrą dziewczyną dla Louisa. Dobrali się znakomicie i mam nadzieję, że Evie i Harry też kiedyś będą tworzyć tak cudowny związek jak oni.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz racje jakby wszystko dobrze się układało, byłoby nudno, teraz przynajmniej jest ciekawie i nic nie jest naciągane, tylko bardziej prawdopodobne. (: Daria

    OdpowiedzUsuń
  10. Awww, Boże, dalej nie przepadam za Kath, ale omg, już trochę pewnie mnie kojarzysz, to co napiszę szokiem nie bd- KOCHAAAAAAAAAAAAAAAM ♥
    A końcówka najlepsza, bo niespodziewana! Kocham takie akcje ♥
    Dziś u mnie nowy, powiedz mi co myslisz :D
    leeetmeloveyou.blogspot.com
    Ściskam
    xoxo
    Kiyoko

    OdpowiedzUsuń
  11. NIe mogę komenta dodać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę długiego dodać.. ;c Loll.. ; c Będę płakać.. ;c

      /Martyna. x bb

      Usuń
    2. Wow.. * u *
      Przepraszam że poprzedniego nie skomentowałam, ale nie miałam kiedy.. ; c Nauka, nauka, nauka, spanie, nauka i jeszcze raz nauka.. I tak w kółko.. = . = Już mam dosyć.. ! Ale niedługo wakacje.. <33 Kocham.. < 33 xd
      Rozdział świetny.. I ta końcówka strasznie mnie zdziwiła.. I zaciekawiła zarazem.. ^ u ^
      Szczerze mówiąc trochę ta Kath mnie denerwuje.. xd Ale widzę że się coraz bardziej rozkręca.. Dziwna jest.. Tak trochę.. xd
      JA sobie zawsze jak czytam coś, to wyobrażam sobie siebie, ale jak on powiedział "Tylko nie zakochuj się we mnie" to momentalnie nie wiedziałam jak na to "zareagować" Serio.. o.O
      Oj ciekawisz kochana, ciekawisz.. < 33
      Czekam na kolejny.. * u *

      /Martyna. x bb

      P.S Kocham cię.. < 33

      Usuń
  12. kiedy można spodziewać się kolejnego rozdziału ;> lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  13. Jak to mawiają - czasami są grube czasy, a czasami chude :) z blogami i opowiadaniami jest tak samo. Rozdział się nie udał, to jest multum komentarzy. A kiedy jest na prawdę dobry, jak ten tutaj zaprezentowany wyżej, to nie zawsze jest ich dużo. Ale czasami nie liczy się ilość, a jakość - wierz mi lub nie, ale czasami lepiej mieć 15 komentarzy z opiniami, dobrymi, przemyślanymi, od osób które na prawdę czytają i podziwiają to co robisz, a nie zwykłe "fajny rozdział, kiedy next?"! :*
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. kurcze no zgadzam się w 100% z anonimem wyżej :) Daria

    OdpowiedzUsuń
  15. "- Tylko nigdy się we mnie nie zakochuj"
    ŻE CO?! nie, nie, nie, nieeeeeee!
    przecież... oni... razem...
    łeee ;c
    ale w końcu będą razem, co nie?
    muuszą :D
    ogółem to rozdział jest genialny!!
    ja taak kocham czytać twojego bloga ;)
    dodaj szybko kolejny <33
    Pozdrawiam bardzo ciepło,
    Roddie x.x

    zapraszam:
    http://you-laughing-with-snowmen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. "Tylko nigdy się we mnie nie zakochuj" najgorsze słowa jakie mozna usłyszeć :(

    OdpowiedzUsuń
  17. wiedziałam że z tą kath będzie cos nie tak ...

    OdpowiedzUsuń
  18. "- Ładne nogi – znienacka przerwał tą dziwnie niezręczną ciszę, na co ja spojrzałam na niego wielkimi oczami. Em, czy on pochwalił właśnie moje nogi?
    - Słucham? – zapytałam zdezorientowana, nie wiedząc kompletnie co innego mam odpowiedzieć.
    - Słyszałaś. Ale nie bierz sobie tego tak do serca, bo to chyba jedyny komplement jaki miałaś okazję ode mnie usłyszeć."

    Zapraszam na http://loveispleasure.blogspot.com
    gdzie pojawił się rozdział 8 ! ;)

    Przepraszam za spam!
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  19. co to za głipie pytanieee? pewnie że mają się pojawiac nowe rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  20. Twój blog został nominowany do Libster Award ,więcej na :
    http://onedirectionpowerofdreamspoweroflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Cześć! To pytanie jest głupie. Na blogu muszą się pojawiać nowe rozdziały bo bez niech nie mogę wytrzymać. Kocham twoje opowiadanie i nie mogę doczekać się następnego rozdziału.Kiedy dodasz następny rozdział. Mam nadzieję że szybko. Codziennie sprawdzam a następnego co miał być to nie ma, jestem smutna bo ja cały czas czekam.... Pozdrawiam i życzę dużo weny Misia :)

    OdpowiedzUsuń
  22. czy będziesz jeszcze coś dodawać?

    OdpowiedzUsuń
  23. zaglądam, codziennie. Daria

    OdpowiedzUsuń