12 maja 2013

CHAPTER 8: Two Pieces.

'There's a boy, lost his way, looking for someone to play
There's a girl in the window tears rolling down her face
We're only lost children, trying to find a friend
Trying to find our way back home
.'*


      Tuż po przebudzeniu mój wzrok automatycznie skierował się ku lewej stronie. Próbując się jeszcze upewnić położyłam rękę w miejscu gdzie jeszcze poprzedniej nocy leżał koło mnie chłopak, ale już dawno go tam nie było. Poklepywane przeze mnie miejsce było zimne.
      Leżałam tak zastygła z zadowoleniem wypisanym na twarzy. Wiedziałam, że nikt nie jest aż tak zdolny by zepsuć mi ten cudowny stan w którym się teraz znajdowałam. Był to zdecydowanie mój najlepszy czas by zaznać trochę więcej radości w życiu.
      Dzisiaj miałam do zrobienia kilka rzeczy przed wyjazdem, który zaplanowany mieliśmy na następny dzień. Zacznę od śniadania, chociaż nie jest to mój najulubieńszy posiłek w ciągu dnia. Zawsze kiedy próbuję coś rano przełknąć od razu boli mnie brzuch i jest mi niedobrze. Chcąc zabrać Kath ze sobą muszę do niej uprzednio zadzwonić, więc zrobię to zaraz po zjedzeniu płatków zbożowych. Musiałam się też spakować, ale aby zrobić te wszystkie rzeczy, które tak idealnie poukładałam sobie w głowie, najpierw należałoby wstać z łóżka. Tak też zrobiłam.
      W salonie napotkałam na sobie trzy pary oczu - Nialla, Liama i Zayna. Nigdzie za to nie widziałam pozostałej dwójki.
 - Witaj piękna. - pomachał do mnie radośnie blondyn. Uśmiechnęłam się promiennie.
 - A gdzie reszta?
      Chłopcy popatrzyli na siebie i bezradnie wzruszyli ramionami wracając do swoich poprzednich czynności. Za to ja stałam przez dodatkowe dziesięć sekund w tym samym miejscu próbując domyślić się gdzie mogli się podziać.
 - Liam, podaj płatki. - poprosiłam stojąc za jego plecami.
 - Prosze. - wręczył mi pudełko. - Słyszałem, że jutro wyjeżdżacie z Harrym i Lou.
 - Mhm, zgadza się. Nie mogę się doczekać.
      Wyszłam z kuchni i usiadłam na sofie zaraz obok Nialla i Zayna. Jak zwykle grali na konsoli.
***
      Szłam właśnie w stronę swojego pokoju. Zostawiłam tam komórkę, a przecież miałam zadzwonić do blondynki.
      Właściwie to miałam małe opory aby to zrobić. Widziałam ją raz na oczy zamieniając z nią jednocześnie dwa zdania. Wydawała się miłą, ułożoną i sympatyczną dziewczyną. Katherine niezwykle promieniście emanowała wielkimi pokładami entuzjazmu, który miał gdzieś źródło w jej szczupłym ciele modelki. Przez chwilę nawet poczułam się zazdrosna o jej urodę i podejście do ludzi. Zupełnie inaczej niż ja.
      Wchodząc w zakręt zobaczyłam jak Harry wychodzi z pokoju Louisa. Mój przyjaciel opierał się o framugę drzwi mówiąc coś do bruneta z burzą loków na głowie. Następnie położył mu rękę na ramieniu i zniknął zamykając drzwi. Harry stał tam jeszcze przez chwilę wpatrując się w fakturę drzwi o kolorze kości słoniowej. Uśmiechnął się do siebie i przymykając usta potrząsnął głową. Uniósł wzrok na drzwi prowadzące do mojego pokoju i jakby zamyślił się na chwilę.
      Moje ciało przeszyło miliony igieł kiedy zobaczyłam tą jakby dziecięco szczerą i naiwną emocje na jego twarzy. Zupełnie pierwotna, nieskalana i czysta forma jakiegoś uczucia, która wywoływała u mnie poczucie nostalgii i lawinę wrażliwości.
      Był przepiękny.
      Odszedł w drugą stronę przeczesując dłonią swoje włosy.
      Ruszyłam w stronę pokoju. Szybko wślizgnęłam się do środka i zamknęłam drzwi najciszej jak mogłam. Za żadne skarby nie chciałam zwrócić w tej chwili na siebie uwagi.
      Właściwie ciekawe o czym rozmawiali. Sytuacja którą napotkałam na korytatrzu była co najmniej dziwna i niespotykana, przynajmniej dla mnie. Harry pokazał drugą stronę swojej osobowości odkrywając wszystkie swoje lęki i wady. W jego spojrzeniu, chociaż nie było ono skierowane prosto na moją osobę, zobaczyłam coś o wiele więcej niż mogłam się kiedykolwiek spodziewać.
 'It was like I was in love with her[...] 
Kind of like love before first sign.'**
 
      Chwyciłam za telefon komórkowy w którym zabrzmiał sygnał połączenia. Zacisnęłam delikatnie wargi, co wynikało z uczucia niepewności, i czekałam aż Katherine odbierze telefon.
 - Słucham? - usłyszałam bardzo subtelny, ale śmiały głos dziewczyny.
 - Witaj, tutaj Evie, Evie Bein. Spotkałyśmy się w zeszłym tygodniu w The Growling Rabbit, pamiętasz?
 - Oczywiście, że pamiętam! - ucieszyła się dziewczyna. - Fajnie, że dzwonisz. W sumie to się tego nie spodziewałam.
 - A jednak. - odparłam. - Mam dla ciebie propozycję. Jedziemy z Harrym i Louisem, może z kimś jeszcze, do ich domku letniskowego gdzieś niedaleko Londynu. Nie chciałabyś się z nami zabrać?
 - Co takiego? - zapytała głosem pełnym niedowierzania. - Jasne, że chcę się zabrać. Nie musisz mnie pytać Kiedy?
 - Bądź gotowa jutro w południe. Wyślij mi swój adres to zgarniemy cię po drodze, ok?
 - Nie mogę w to uwierzyć. - wypowiedziała te słowa bardzo szybko. - Dziękuję ci, że o mnie pamiętałaś.
 - Żaden problem. Muszę kończyć. Zadzwonię jutro.
      Odłożyłam sprzęt na stolik nocny zaraz obok budzika i pustego flakonu.  Podeszłam do szafy i wydobyłam z niej walizkę podręczną. Próbowałam ustalić co najbardziej będzie mi potrzebne, a potem wszystkie te rzeczy wrzucić do środka. Nie było ich wiele, ale faktem było, że finalnie zawsze zapominałam czegoś zabrać.
      W pokoju panował już lekki półmrok, a światło padające z kilku statycznych lamp umieszczonych przy drodze oświetlało pokój.
      Sama nie wiedziałam kiedy ten czas tak szybko ucieka, niemalże przecieka przez palce subtelnie je muskając i znika gdzieś pozostawiając po sobie mnóstwo wspomnień. Czasami bolesnych, po których rana nie zabliźnia się tak łatwo i potrzeba czasu połączonego z naszą pracą by się z nimi uporać. Na szczęście ja nie miałam teraz takiego problemu. Czułam się wyjątkowo wspaniale i nawet szczęśliwa.
      Zapięłam walizkę. Wstałam i podnosząc ją do pozycji poziomej oparłam o ścianę.
***
      Zakładałam właśnie sweter, który opinał moje chude ramiona. Bawełniana faktura muskała moją skórkę pozostawiając ledwie wyczuwalne łaskotki. Prawie bose stopy zaczęły swoją wędrówkę ku drzwiom. Na lewym ramieniu zawieszoną miałam torebkę, a w prawej torbę do której wczorajszego wieczoru pakowałam wszystkie potrzebne rzeczy.
      Wychodząc na korytarz spotkałam tam Nialla, który przepraszał mnie, że nie może z nami jechać. Blondyn jest chłopakiem o złotym sercu. Pomógł mi znieść walizkę na dół, gdzie spoglądało na mnie zaskakująco o wiele więcej par oczu niż się spodziewałam.
 - Evie, jednak jedzie nas więcej. - uśmiechnął się Lou i stanął obok mnie.
 - Eleanor! - ucieszyłam się widząc dziewczynę wychodzącą z kuchni. - Jak... skąd ty tu się wzięłaś?
 - Powiedzmy, że zmieniłam trochę plany. Zadzwonił do mnie Louis z wiadomością, że wyjeżdżacie, więc jestem. - przytuliła mnie na powitanie.
      Gdybym tylko wiedziała, że dziewczyna z nami jedzie nigdy nie zaprosiłabym Katherine. Mimo iż wydawała się bardzo miłą dziewczyną wcale jej nie znałam. Mogła okazać się kimkolwiek, a ja osobiście nie miałam obecnie zbyt dobrych przeczuć co do jej osoby. W każdym bądź razie, jak to się mówi, nie ocenia się książki po okładce.
 - Pozwól, że ci pomogę. - mój obiek westchnień uśmiechnął się do mnie promiennie. Chwycił za walizkę i prosząc mnie abym złapała go pod rękę wyszliśmy z domu.  
       Mieliśmy jechać w piątkę, a jako, że auto było duże jechaliśmy jednym. Louis naturalnie usiadł z tyłu razem z Eleanor, natomiast Harry za kierownicą. Moja osoba znajdowała się również na przednim siedzeniu, bo przecież tylko ja wiedziałam jak wygląda blondynka i szukałam jej wzrokiem.
      Podjechaliśmy pod dom Katherine, która wychodziła właśnie z domu. Radość, która pałała z jej twarzy była nie do opisania. Szybko podbiegła do mnie i przytuliła mnie mocno, przy okazji pozbawiła mnie oddechu na kilka sekund. Kiedy podszedł do niej Harry, aby zapakować walizkę do bagażnika, widziałam jak się peszy i chwilę potem rzuca w jego ramiona. Pozytywnie zaskoczony chłopak odwzajemnia uścisk i szczerzy się pełną parą głupkowato.
      Trzasnęłam drzwiami wchodząc do samochodu i zaczęłam nerwowo zapin pasy. Nie miałam zamiaru patrzeć na to jej uwielbienie do idola, głupich uśmieszków i czekać aż ukradnie mi miejsce w samochodzie.

 'W przestrzeniach dni, nad wymiarami chwil
jest więcej w nas, niż mogą zabrać nam.'
***

      Jechaliśmy już od blisko pół godziny. Oddaliliśmy się już od centrum miasta dobrą chwilę temu i zjeżdżaliśmy na jego dalsze przedmieścia.
      Otworzyłam trochę okno, bo brakowało mi tego cudownego powiewu wiatru, który momentalnie wtargnął do rozpędzonego pojazdu.
 - Byłaś tutaj kiedyś? Mam na myśli tę część Londynu. - zapytał Harry. Sama nie byłam pewna do kogo z nas było skierowane to pytanie.
 - Nie, nigdy. - szybko odezwała się Kath, zupełnie jakbyśmy prowadziły jakiś wyścig. - Ale muszę powiedzieć, że jest tu pięknie.
      Poczułam się nagle znudzona. Na dobrą sprawę wyjazd jeszcze się nie rozpoczął, bo nie dotarliśmy na miejsce, ale ja już chciałam wracać. 
      Prychnęłam pod nosem wcale tego nie kontrolując. Harry spojrzał na mnie zaskoczony. Uśmiechnął się, co widziałam kącikiem oka, jak ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów i przez chwilę patrzył na moją twarz.
 - To prawda. Bardzo piękne miejsce.


      Po kolejnych dziesięciu minutach jazdy w końcu byliśmy na miejscu. Zdecydowanie było ono magiczne. Sam domek był drewniany z zewnątrz, posiadał niezliczoną ilość okien, a w środku był urządzony bardzo nowocześnie i pod względem wygody.
      Stałam tak oniemiała, nie wiedząc kiedy wszyscy właściwie już dawno mnie wyminęli i weszli do środka. Przymknęłam rozwarte z wrażenia usta przechodząc przez próg.
 - Evie, Katherine. - przemówił Lou niczym przywódca armii zbrojeniowej. -  Pokaże wam pokoje gościnne.
 - Ja chcę na piętrze! - krzyknęła dziewczyna widząc jak Hazza targa swoje bagaże ku górze, która odgrodzona była linią balustrady od ściany do ściany, więc korytarz był cały widoczny.
 - W porządku. Więc tobie zostaje na parterze, Evie. Ja i Eleanor też mamy swój pokój na dole, tylko po drugiej stronie.
      Ostatni raz spojrzałam jak Harry znika z walizkami za rogiem. 
***
      Dźgałam łyżeczką w żółty pudding, który zabawnie kiwał się na boki.
      Znajdowałam się właśnie w salonie i owinięta kocem ogrzewałam się przed kominkiem. Jak dla mnie nie ma przyjemniejszego uczucia niż stopniowe rozgrzewanie zamarzniętego ciała przy palącym się kominku.
      Louis biegał po całym salonie dyskutując z siedzącą przy stole Ele. Kath, z maślanymi oczkami, wpatrywała się w dwójkę i co chwilę dodawała swoje dwa grosze. W sumie niech się cieszy dziewczyna. Sama bym chciała poznać sławnych ludzi, których darzę sympatią.
 - Nie źduraj tym tak. - powiedział Hazza siadając na fotel obok.
 - A, no tak. - odparłam i pokiwałam głową obdarzając go pół uśmiechem.
 - Zadowolona jesteś z wyjazdu? Pytam, bo jakaś markotna jesteś. Może źle się czujesz? - zapytał z troską w głosie. Za to ja zaczęłam lustrować jego twarz poszukując dobrej odpowiedzi w swojej głowie.
 - Nie, ze mną dobrze. Po prostu jestem śpiąca. Jazda w aucie zawsze mnie wykańcza. - powiedziałam, a on pokiwał głową w zrozumieniu.
      Westchnęłam kiedy w moich ustach wylądował kawałek deseru.
 - Daj mi trochę. - burknął chłopak i otworzył usta. Więc teraz ja mam go karmić?  - No proszę, nie chce mi się wstać... - zrobił smutną minę.
 - Prosze. - nabrałam na łyżeczkę sporą ilość puddingu, którą brunet zamknął w swoich ustach.
 - Dziękuję, kochana jesteś. - pocałował mnie w policzek.
      Co za piękne uczucie mnie ogarnęło w tamtej chwili. Zupełnie mnie obezwładnił. Mógłby robić ze mną co tylko zechce. Poczułam jak moje ciało i umysł ogarnia całkowita sielanka. Kiedy spojrzałam w zieleń jego oczu, zarumieniłam się lekko.
 - Nigdy mi się to nie znudzi. - powiedział cichym tonem przeskakując wzrokiem z jednego do drugiego mojego oka. Miał na myśli różowy kolor, który wypełzł na moją twarz.
      Brunet przysunął do mnie swój fotel. Podkradł mi też trochę koca i sam się nim przykrył.
      Nagle poczułam dodatkowe ciepło bijące z pod naszego powierzchniowego okrycia. Siedziałam bez słowa, a moje ciało bardzo szybko zrobiło się sztywne. Chłopak jakby nigdy nic wpatrywał się w płomień. Poczułam jak bierze moją dłoń i ściska ją wcale nie wyswobadzając z uścisku. Wręcz bawił się nią prowadząc powolną bitwę na palce.
 - Hej, spokojnie. Nikt ci nic nie zrobi. - zaśmiał się widząc moją zdezorientowaną twarz i dał mi przysłowiowego pstryczka w nos. - Rozluźnij się, masz wakacje.
      Jego słowa powoli zaczęły do mnie docierać. Położyłam głowę na jego ramieniu.
      Nie miałam pojęcia dlaczego nagle zebrało mu się na jakieś czułości. Może po prostu najzwyklej w świecie nie miał co robić albo za wszelką cenę chce mi umilić wyjazd. Postanowiłam po prostu korzystać, jednak nie trwało to długo, bo do naszej dwójki postanowił dołączyć intruz płci żeńskiej.
      Nieprzyjaźnie mruknęłam pod nosem unosząc głowę. Hazza tylko ścisnął pojednawczo moją dłoń, którą wciąż się bawił pod kocem.
 - Więc, Harry, opowiedz mi coś więcej o zespole i w ogóle. - blondynka trajkotała bez końca.
 - Idę wziąć prysznic i się położyć. - szepnęłam blisko ucha chłopaka.






Demi Lovato - Two Pieces*
"Beautiful Creatures"
by Kami Garcia&Margaret Stohl **
Ada Szulc - 100 Miejsc***

_____________________________________________________________________
Wiem, że trochę krótkie, nawet jak na mnie. Do poniedziałku powinna pojawić się kolejna część - próbuję nadrabiać. Soundtrack z tego rozdziału pochodzi z najnowszej płyty Demi Lovato. Nie słucham takiej muzyki, ale uwielbiam ją jak nie wiem co <3
UWAGA! Przeczytałam to na jednym z blogów i uznałam za dobry pomysł. Jeśli piszecie do mnie na anonimie to też nie zapominajcie się podpisać. Ułatwi to sprawę i będę wiedziała co kto mówi.
Pozdrawiam i kocham,


Liv.


     

24 komentarze:

  1. w końcu się doczekałam, świetny rozdział choć jak sama napisałaś krótki. Ciesze sie ze kolejny ma pojawić się do poniedziałku ;d Lenaa

    OdpowiedzUsuń
  2. mam nadzieje ze Katherine nie stanie na drodze pomiędzy Evie a Harrym

    OdpowiedzUsuń
  3. Bożeee! Jak ja to kocham! Z całych sił! Czytanie tego opowiadanie tak bardzo mi umila czas, że nie jestem w stanie tego wyrazić! CHOLERAAA! Jak ta Kathrine mnie wkurzaaaa, czemu El nie mogła dać znać wcześniej do cholery! Tak to pojechały by sobie dwie słodkie pary, ale niee musi być ta żmija, któa chyba tylko myśli, żeby poderwać harry'ego. W sumie na jej miejscu możliwe, że robiłabym to samo, ale no cholera jasna, on woli Evie! Mam nadzieję :o ten wyjazd będzie bardzo ekscytujący, pełen łez i zarazem namiętności tak mi się coś zdaje, wiec mam nadzieję, że szybciutko dodasz kolejny! buzi :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Także uwielbiam Demi! A najnowsza płyta – po prostu MAGICZNA! Dziewczyna jest cudowna, najlepsza, jedyna... ;)
    Dzieje się, dzieje! Evie, zazdrosna (oczywiście się nie dziwię, w końcu to Harry :D). Jest to nawet całkiem słodkie, po raz kolejny (coś ze mną nie tak? -.-) się rozczulam ;) lubię TO COŚ co jest między nimi. Dryfują gdzieś pomiędzy taką, prawdziwą chemią a jakimś takim niezdecydowaniem. Jest inaczej, mogę to przyznać, zwłaszcza, że nie doszło między nimi do niczego „koknretnego”. A będę tego ‘czegoś’ wyczekiwać! Do końca świata i jeden dzień dłużej! :P
    Oj, Katherine, namieszasz, namieszasz ;) ale mam nadzieję, że Harry ma łeb na karku i niczego nie wywinie!
    Ba, nawet w to wierzę :D
    Czekam na kolejny rozdział!
    Całuję, ~maturzystka ;*

    PS słuchałam czytając tego rozdziału piosenki Demi z nowej płyty, nazywa się „Warrior”, to takie ciary miałam na całym ciele, że aż nie mogłam tego opanować... jesteś na prawdę dobra w tym co robisz, lubię Cię czytać (haha, aż się zaśmiałam z tego co napisałam xD)! No i dostarczasz mi dużo emocji! A co! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwwwwwwwwwwwwwww *.*
    Harry i Evie, boże jak suodko ;3
    Nie mogę się doczekać aż będą razem...
    Tą Kathh, to najchętniej zabiłabym ^^
    Pisz dziewczyno, pisz, bo uwielbiam twojego bloga ^^
    Czeeeeekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne, świetne i jescze raz świetne :D iza

    OdpowiedzUsuń
  7. pisałam już, że kocham tego bloga?
    w każdym razie tak jest ;D
    Evie i Harry... Boziu jak oni do siebie pasują :p
    wydaje mi się, że Lou gadał z Hazzą o Evie... ale to tylko moje domysły :p
    i właśnie! mam nadzieję, że Katherine nie odbierze go jej, bo to by było straszne :p
    Czekam na kolejny, dodaj szybko <3
    Pozdrawiam bardzo ciepło,
    Roddie x.x

    PS. Na moim blogu pojawił się II rozdział,
    http://you-laughing-with-snowmen.blogspot.com/.
    Serdecznie zapraszam do przeczytania! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie piszesz i na prawde lubię czytać Twoje opowiadanie, nie obraz się ale ten rozdział jest troche nudnawy. Mam nadzieje ze miedzy Harrym a Evie w końcu wydarzy się cos więcej :) Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  9. wiedziałam ze z tą katheriną będzie coś nie tak! Mam nadzieje że Harry z nią nic nie odwali! Czekam na rozdział 9 :P Justyna

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawy rozdział, mam nadzieje ze nastepny będzie jeszcze ciekawszy i jeszcze dłuższy *.*
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. jejku mam nadzieje że w tym domku wydarzy się coś więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. opowiadanie bardzo dobre, na pewno wiesz co wydarzy się w następnych rozdziałach, wiesz jak ma wyglądać Twoje opowiadanie, nie słuchaj innych pisz tak jak chcesz żeby było :) Aga

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny rozdział ! <33

    OdpowiedzUsuń
  14. nie chce nic mówić, ale jest wtorekk...

    OdpowiedzUsuń
  15. trzeba było dokładniej sprecyzować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam, myślałam, że to oczywiste ;*

      Usuń
    2. w takim razie odliczam dni do 20 :)

      Usuń
  16. Nie, no nie wierzę. Dlaczego skończyłaś w takim momencie? A miałam taki dobry humor..
    Co do rozdziału to jest genialny. Nawet gdybym chciała nie mogę Ci nic zarzucić. Przyznaję się bez bicia, że jesteś jedną z moich ulubionych pisarek. Evie i Harry forever! Nie wiem dlaczego, ale zdaje mi się, że ta cała
    Katherine nie przypadła mi do gustu. Może nie powinnam jej zbyt pochopnie oceniać? Cóż zapewne nie powinnam, ale ja i tak łamię zasady, a więc..
    Ja natychmiastowo i bardzo mocno potrzebuję romantycznych scen z Harrym i Evie. :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Już nie lubię imienia Katherine! Ona nie może sobie zabrać ot tak, Hazze! On jest Evie (i mój xD)!
    Ni lubię takich lasek! Później okaże się, że przyjaźniła się z Evie, tylko dla Harrego. Bezczelna!
    A rozdział jest, że tak powiem wyczesany w kosmos xDD Zawsze chciałam to napisać.!! xD Weny, weny

    OdpowiedzUsuń