06 maja 2013

CHAPTER 7: In Between Us.

* 'I’m not angry anymore
Well, sometimes I am
I don’t think badly of you
Well, sometimes I do.'

      Szłam jedną z uliczek Londynu. W lewej dłoni trzymałam telefon z włączoną nawigacją. W tym samym czasie przegryzałam też soczyście zielone jabłko.
      Było zupełnie w takim samym kolorze jak jego oczy, którymi obdarowywał mnie zawsze przenikliwym spojrzeniem. 
      Byłam umówiona na spotkanie z nowym znajomym. Nie wiedziałam nawet dokładnie jak dotrzeć na miejsce, ale zdałam się na technike, jak już wcześniej wspomniałam. Podąrzałam w kierunku najbardziej ruchliwej części miasta. Steve podając adres powiedział, że ma swój klub i będzie musiał załatwić tam kilka spraw dzisiejszego dnia, więc tak wypadło iż tam właśnie miałam się z nim spotkać. To całkiem nowe miejsce, a otwarcie ma być za tydzień.
      Za równy tydzień zostanie mi dwa tygodnie pobytu z Louisem. Nie zapominając o Harrym, który wkradł się w mój umysł.
      Usłyszałam kobiecy, nieco automatyczny, głos oznajmiający mi, że dotarłam pod wskazany adres. Problem w tym, że nie widziałam nigdzie tego miejsca docelowego. Zaczęłam więc obracać się w okół własnej osi aż w końcu kątem oka wyłapałam po drugiej stronie ulicy owy klub.
      Było południe, a przy wejściu stał ochroniarz. Dzielnica nie była wyjątkowo niebezpieczna, ale chłopak wolał dmuchać na zimne nawet jeśli nie było jeszcze za wiele czego chronić.
 - Pomóc w czymś? - zabrzmiał postawny mężczyzna.
 - Jestem umówiona. Ze Stevenem.
      Spojrzał na mnie trochę bardziej badawczym wzrokiem. Wyjął krótkofalówkę i rozmawiając z innym pracownikiem, który zweryfikował moje spotkanie ze swoim szefem, wpuścił mnie do środka. 
      Budynek w środku był bardzo klimatyczny. Wymagał jeszcze pracy, ale to co zastałam na tamtą chwilę było na prawdę intrygujące i wyglądało obiecująco.
 - Evie, jesteś! - zobaczyłam jak Steve macha do mnie radośnie. - Udało ci się dotrzeć. No, i jak ci się podoba?
 - Muszę powiedzieć, że bardzo. - usiadłam na krześle barowym obok blondyna. Siedział przy papierach, które chwile potem odstawił na bok.
 - Coś lekkiego raz. - pstryknął zabawnie na barmana, który chwilę potem postawił przede mną szklankę. - Co u ciebie? Chwilę się nie widzieliśmy.
 - Właściwie to widzieliśmy się tylko raz.
 - Racja. - zaśmiał się. - W takim razie nie bałaś się, że jestem jakimś psychopatą albo coś w tym stylu? W końcu przyszłaś na moje terytorium.
 - Czy ty coś sugerujesz? - wykrzywiłam twarz w lekkim uśmiechu. - Oczywiście, że nie. Może trochę.
      Steve spojrzał na mnie i z dezaprobatą pokiwał głową po raz kolejny unosząc kąciki ust. Trzeba było przyznać, że na prawdę fajny z niego człowiek.        
 - W sumie mam co ciebie sprawę. - skupił się na mnie. - Wiesz, że otwieram ten bar, a w związku z tym potrzebuję pracowników. Szukam fajnych osób do zespołu. Nie chciałabyś dla mnie pracować?
      Nie wiedziałam co przez chwilę odpowiedzieć.
 - Chciałabym mieć takiego równie fajnego szefa jak ty, ale niestety, za niedługo wracam do swojego kraju i raczej nie mam takich możliwości. - wzruszyłam ramionami.
 - Szkoda. - westchnął. - W razie czego masz mój numer. Dla ciebie zawsze znajdzie się miejsce.
***
      Z wyjątkowo dobrym humorem weszłam do małej stacji benzynowej. Nucąc pod nosem jedną z moich ulubionych piosenek otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej puszkę gazowanego napoju.
      Kiedy wyszłam na pole moją twarz subtelnie otulił wiatr, który dzisiejszego ciepłego dnia dawał trochę ochłody.
      Ruszyłam przed siebie wkładając słuchawki do uszu i na chwilę, jakby automatycznie, przymknęłam oczy. Zupełnie niespodziewanie wpadłam na kogoś wytrącając sobie puszkę z dłoni. Cała zawartość rozlała się tuż pod moimi nogami. Z grymasem na twarzy uniosłam wzrok na osobę, która wciąż stała przede mną.
'It depends on the day
The extend of all my worthless rage
I’m not angry anymore.'
*
       Zamrugałam kilkakrotnie powiekami i wytężyłam mocniej wzrok. Z drugiej strony wcale nie musiałam tego robić, bo ten łobuzerski uśmiech rozpoznałabym wszędzie.
 - Co ty tu robisz?
 - A co się robi na stacji benzynowej? - odpowiedział zakręcając kurek od wlotu paliwa. - Wsiadaj, a ja zapłacę.
      Mogłabym przysiąc, że to zrządzenie losu.
      Posłusznie weszłam do samochodu Harrego i zapięłam pasy. Chwilę potem chłopak także wsiadł do pojazdu i wyciągnął ku mnie rękę z nowym napojem. Chwyciłam ją, ale nie otworzyłam. Hazza miał tendencje do zbyt gwałtownego hamowania, a ja nie chciałabym ponownie stracić zawartości puszki, do tego na swojej osobie.
 - Wracasz z klubu?
 - Dokładnie tak. Szłam właśnie do domu.
 - Do domu? Zobacz jaka piękna pogoda. - zmarszczył czoło i zdjął okulary. - Zabiorę cię gdzieś, i tak nie mam nic dzisiaj do roboty.
 - Może ja mam...?
 - Oj, to nieistotne. - cmoknął unosząc jedną brew.
      Po piętnastu minutach jazdy zaparkował na jakimś małym molo. Wysialiśmy z auta i ruszyliśmy bliżej brzegu, gdzie też usiadliśmy na kamieniach.
      Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, ale piasek wciąż był przyjemnie ciepły w dotyku. Robiło się trochę chłodno, ale przy chłopaku nie w sposób było czuć chłód. Po prostu.      
      Otworzyłam puszkę, którą chwilę potem przyłożyłam do ust. Harry w tym samym momencie zrobił to samo ze swoją.
 - Co tam słychać u Stevena? - uniosłam wzrok zderzając się z jego spojrzeniem.
 - Chyba wszystko ok. - wbiłam wzrok w swoje dłonie. - Wiesz, zaproponował mi pracę.
 - No co ty? To świetnie! Przyjmiesz?
      Obdarzyłam go wzrokiem pełnym zdziwienia.
 - Oczywiście, że nie. To znaczy pewnie, że bym chciała, ale przecież ja tu nie zostanę. Mam dom w innym kraju.
      Chłopak pokiwał głową w zastanowieniu. Przez chwilę żadne z nas się nie odzywało, a potem usłyszałam ciche westchnienie.
 - Racja. W takim razie musimy ten czas wykorzystać najlepiej jak umiemy. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie i stuknął swoją puszką o moją.
      Kolejnego zdziwienia jakie malowało się na mojej twarzy nie w sposób było opisać. Czy on właśnie powiedział, że będzie ze mną spędzał więcej czasu, czy może to tylko moja chora wyobraźnia płata mi figle?
 - Więc co chcesz robić jutro? Jeśli nie masz nic w planach chętnie zabiorę cię w kilka miejsc. Co ty na to?
 - Właściwie to nie wiem, musiałabym pomyśleć. Zależy od Louisa.
 - Od Louisa? To tylko i wyłącznie zależy od ciebie. - delikatnie szturchnął mnie w ramie. - Należy ci się jakaś inna rozrywka.
 - W sumie to masz racje. Po prostu nie chcę sprawiać problemów. W końcu jestem tylko jakąś tam znajomą. - przełknęłam ślinę, która dziwnie ugrzęzła mi w gardle na te słowa.
     W zamian za to poczułam jak Harry zarzuca mi rękę na ramie, a w moim brzuchu od razu zalęgło się od motyli.
 - Wybij sobie z głowy takie bzdury. Ty mi żadnych problemów nie sprawiasz, ani chłopakom. Jesteś naszą perełką w domu. Mówię serio. - przytaknął sam sobie głową i po raz kolejny na mnie spojrzał. - Może nie znamy się długo, ale bardzo cię lubię. Poza tym te rozmowy przez kamerkę są dla mnie takie sentymentalne. - zabrzmiał poetycko, a ja zaśmiałam się pod nosem.
'Some things just,  
Some things just make sense 
And one of those is you and I.'**
      Podkuliłam bardziej nogi, które zamknęłam w żelaznym uścisku.
      W tamtej chwili byłam bardzo szczęśliwa. Niczego mi nie brakowało. Miałam przy swoim boku najwspanialsze osoby na świecie. Miałam kochającego Louisa, który był dla mnie jak rodzina. Miałam chłopaków, którzy służyli zawsze pomocą i byli przemili. Miałam też Harrego, który z każdym kolejnym dniem stawał mi się coraz bliższy i potrzebny do codziennego bycia. 
 -Mam pomysł.
 - Jaki? - radośnie odpowiedziałam.
 - Lubię ten entuzjazm. - odparł. - Co ty na to, żeby wyjechać gdzieś na kilka dni? Pogoda jest cudowna, szkoda ją marnować. Moglibyśmy pojechać z chłopakami do naszego domku letniskowego.
 - Wiesz, bardzo podoba mi się ten pomysł.
 - Świetnie. To załatwione. Trzeba jeszcze ugadać się z resztą - wstał otrzepując spodnie, a następnie podając mi dłoń. - Wracamy? Robi się zimno i ciemno.
***
      Weszliśmy do domu.
      Swoje kroki skierowaliśmy do kuchni, gdzie chłopak przygotował niesamowicie smaczną kolację. Delektowałam się każdym małym kęsem, który lądował w moich ustach.
      Czułam się jak nastoletnia dziewczyna, która przeżywa swoje pierwsze większe uczucie. Właściwie to chyba dla mnie było ono całkiem nowe bowiem nigdy nie czułam się tak wspaniale jak w towarzystwie Hazzy. Całkiem inaczej niż w relacji z innymi ludźmi. Bez wątpienia mogłaby zrodzić się między nami niesamowita przyjaźń. Tego jestem pewna.
 - Pójdę sprawdzić co z Lou. Nie widziałam się z nim cały dzień.
 - Jasne. Dzięki za dzisiaj. - odparł i odwórcił się by włożyć naczynia do zmywarki.
      W pełni usatysfakcjonowana z dzisiejszego dnia wbiegłam po schodach i zapukałam do pokoju przyjaciela. Lou czytał właśnie jakąś książkę ze słuchawkami w uszach.
 - Cześć! - krzyknęłam opadając na łóżko.
 - CHOELRA! - wrzasnął przestraszony i uderzając o stolik nocy spadł na ziemię.
- Nic ci nie jest?! Przepraszam. - pomogłam mu wstać, a on spojrzał na mnie z grymasem bólu na twarzy.
 - Nie, nic, wcale. W ogóle to co dziś robiłaś? Nie widziałem cię od śniadania.
 - Byłam u Steve w tym klubie, a potem...
 - Potem? - usiadł po turecku i przypatrzył mi się.
 - Spotkałam przypadkowo Harrego na stacji benzynowej i spędziliśmy trochę dnia razem.
      Lou pokiwał głowę jakby trochę analizując moje słowa.
 - Rozumiem. - odparł zagadkowo i przetarł brodę lewą ręką. - Chcę ci zadać pytanie, ale się nie denerwuj, ok?
 - No, pytaj.
 - Czy ty i Harry, czy wy coś... razem, do siebie... - próbował złożyć zdanie.
      Nie spodziewałam się tego pytania. Czyżby aż tak było widać jakim uczuciem go daże?
 - O czym ty mówisz? - zaśmiałam się nerwowo, a twarz chłopaka przybrała znudzony wyraz.
 - Przecież mi możesz powiedzieć. Wiesz o tym.
      Zastanowiłam się przez chwilę, jakby analizując za i przeciw. Jednak w mojej głowie pojawił się chaos i niewiele mogłam wymyślić na odpowie w tej chwili.
 - Nie ma nic. Nawet jakby było to co? Przecież ja nawet nie mieszkam w tym kraju.
 - A mogłabyś. Aż tak bardzo śpieszy ci się do domu? - zaskoczył mnie po raz kolejny.
 - Nie wiem, musiałabym się zastanowić. Było by świetnie mieć cię zawsze koło siebie. No, może oprócz tego kiedy jesteś w trasie.
 - Fakt, ale wracając do tematu. Widzę, że coś jest na rzeczy.
 - Skoro tak drążysz ten cholerny temat. - wywróciłam oczami. - Ja chyba coś czuję. Sama nie wiem.
 - Widzę jak dzisiaj promieniejesz. To chyba najlepszy dowód. - zaśmiał się ze mnie, za co uderzyłam go poduszką w głowę, którą chwilę temu miętosiłam w dłoniach.
 - No i co z tego? Przecież my się ledwo znamy, a on nigdy by nie spojrzał na kogoś takiego jak ja. To nie jest realne i nigdy nie będzie. Więc daj spokój już. - wyrecytowałam zmęczona wywiadem, który przeprowadzał Lou.
 - Już, już. - przyjaciel otulił mnie mocno i pogłaskał po głowie. - Nie wiesz jak będzie, więc nie piernicz głupot. Rozumiesz?
 -  Ta. - burknęłam.
 - Co to miało być?! - krzyknął i zaczął mnie łaskotać. Strasznie tego nienawidziłam.
      Chwilę potem cały dom rozbrzmiał od mojego śmiechu.      
*** 
      Przez te wszystkie sugestie o pozostaniu w Londynie przez chwilę się rozmarzyłam. Jakby to było gdybym zdecydowała się tutaj zamieszkać i mieć bliżej te wszystkie kochane osoby i na prawdę dobrą pracę. Tylko, że miejsca zamieszkania nie zmienia się od tak, podejmując decyzję w jedną czwartą doby. 
      Usłyszałam pukanie do drzwi. Zastanawiałam się kto o tak później porze jeszcze nie śpi.
 - Proszę. - odparłam ciągle leżąc w łóżku.
 - To ja. Znowu. - odparł Harry. - Mogę?
 - Przecież już powiedziałam "proszę". - zaśmiałam się, a brunet podszedł do łóżka i oparł dłonie o framugę.
 - Rozmawiałem z chłopakami o tym wyjeździe. No i jest problem.
 - Jaki?
 - Liam już ma zaplanowany czas ze swoją dziewczyną, Zayn tak samo, a Niall jedzie do kumpla. W końcu dla nas to też ostatni czas wolny przed koncertami.
 - Szkoda. - odwróciłam się na bok. Chwilę potem chłopak położył się twarzą do mnie.
 - Zawsze możemy jechać we trójkę. Ewentualnie zabierzmy Stevena i może spróbuję załatwić ci jakąś koleżankę, żebyś nie czuła się źle. Co ty na to?
      Właśnie w tym momencie przypomniałam sobie o Katherine, którą poznałam w kawiarence kilka dni temu. Wydawała się świetnym towarzyszem, a na pewno ucieszyłaby się ze wspólnego wyjazdu z idolami.
 - Właściwie to znam jedną osobę płci żeńskiej, którą bym chciała ze sobą zabrać.
 - Tak? Ładna jest? - zaśmiał się przygryzając wargę.
 - Głupek! Nie dla ciebie.
 - Jak to? Dla ciebie w takim razie, tak? Wolisz dziewczyny?
 - A skąd! Po prostu nie będziesz mi obmacywał koleżanek, ty zboczeńcu. - ujrzałam w jego oczach tańczące iskierki.
      Poczułam jak jego dłoń wędruje na moją talię. Przeszedł mnie zimny dreszcz, kiedy poczułam jego dotyk.
 - No i co się boisz? - zaśmiał się gromko.
 - Ja?! Wcale się nie boję! Po prostu przestań robić te swoje...te takie...
 - Moje co? - uśmiechnięty od ucha do ucha przeszył mnie wyostrzonym spojrzeniem.
 - Nico.
 - Na prawdę cię uwielbiam. - zabrał rękę z mojej talii i poczochrał mi włosy, na co skrzywiłam się od razu. - Mogę cię o coś zapytać?
 - Jasne. Tylko nic zboczonego, bo uznam cię za skończonego idiote.
      Ponownie tej doby uniósł lewy kącik ust. Przez chwilę wpatrywał mi się w twarz lustrując ją milimetr po milimetrze.
 - Co o mnie sądzisz? Tylko szczerze.
      Przez chwilę całe życie stanęło mi przed oczami. Nie, to nie z powodu tego, że zaraz miałam zejść na zawał. Po prostu po raz kolejny dzisiejszego dnia zadano mi pytanie, które całkowicie wytrąciło mnie z równowagi. Czy to jakiś żart?
    ***'My heart is bigger than the distance
In between us, I know it cause I feel it beating'
      Chyba nigdy nie ruszę na przód.
 - Myślę, że jesteś fajnym, zabawnym i przystojnym gnojkiem, Haroldzie.
 - Nie mów tak do mnie. Nie lubię jak się mówi do mnie Haroldzie. Zaraz, jestem przystojny dla ciebie? - wyłapał z dumą.
 - A nie? Zapytaj każdej fanki.
 - To są fanki. One by mnie kochały jakbym miał nieumyte włosy i brakowało by mi zębów.
 - Nie bądź niegrzeczny. - skarciłam go.
 - Masz racje. - odparł poważnie.
 - Dokładnie. Słuchaj starszych.
 - Zaraz, jesteś starsza tylko i wyłącznie dwa lata. To nie czyni się mądrzejszą!
 - Jak to nie? Jak miałam te dwa lata to ty dopiero zaczynałeś wrzeszczeć w szpitalu.
      Przypatrzyłam się jego twarzy. Miałam niesamowitą ochotę wtulić się w te ramiona i przez chwilę tak potrwać. Brakowało mi tylko odwagi, a w środku mnie powoli rodził się strach, że pewnego dnia chłopak mnie odrzuci. Jak starą zabawkę.
      Poczułam jak Harry dotyka dłonią tył mojej głowy i przyciąga mnie delikatnie do siebie. Złożył na moim czole pocałunek, jakby nie chciał zrobić mi przy tym krzywdy, jednocześnie badając teren czy czasami nie dostanie po głowie. Jednak mnie całkowicie spowiło uczucie parażliżu od samego czubka głowy po palce u stóp. Kiedy oderwał usta zetknął swoje czoło do mojego i przymknął oczy.
 - Nie jesteś zła, prawda?
 - N-nie. - wydukałam równie cicho.
 - Ciesze się. - otworzył oczy i odsunął się ode mnie. Pogłaskał mnie jeszcze delikatnie po policzku. Zaśmiał się, bo chyba poczuł ciepło od zarumienienia.
      Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia. Ledwo zauważalnie uśmiechnięta wtuliłam się w tors chłopaka, który bez zastanowienia objął mnie i szczelniej okrył kołdrą.
 - Dobranoc. Znowu chyba śpimy razem w takim wypadku. - zaśmiał się.
 - Chyba tak.

'There is a moment in your life, when you miss someone so badly, you just want to hug them so tight and make them realize how much they mean to you.'  



Paramore - interlude: I'm Not Angry Anymore *
Paramore - Still Into You **
Paramore - Proof ***  

___________________________________________________________
-> ASK.FM <-
Wiem, że krótki, ale coś w końcu musiałam napisać. W dalszym ciągu nie jestem zadowolona z tego co pisze! Dziękuję za wszystkie komentarze. Postaram się nadrobić w sobotę. Na prawdę, ciągle mam egzaminy (do wtorku) i uwierzcie, że nie ma z nimi żartów. Potem będę mieć wakacje, więc będę się pojawiać częściej. Odcinka nawet nie czytam, idę się dalej uczyć mimo tego, że jest druga w nocy. Na blogi zaglądnę jak wrócę z uczelni.
Dziękuję i kocham!

Liv.

 

21 komentarzy:

  1. ranyyy...i co dalej ?! czekam z niecierpliwoscią. powodzenia na egzaminach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku znowu będe zaglądała tu codziennie czekając z niecierpliwością na kolejny rozdział! powodzenia na tych egzaminach, zdaj je żebyś mogła częściej dla nas pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. w końcu się doczzekałam, świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, jestem zasmucona trochę faktem, że nie jesteś zadowolona z tego co piszesz. Gdybym ja miała coś takiego, co pozwoliłoby mi pisać tak jak Ty, czyli tak zwany talent, to brałabym się do roboty i prowadziła bloga. Ale w takiej sytuacji pozostaje mi czytanie takich świetnych opowiadań jak Twoje. I robię to z ogromną przyjemnością, bo dobrze Ci idzie! Na prawdę, believe in yourself piękna kobieto! ;)
    Tak, wiem, wiem. To, że Evie ma słabość do Hazzy, wiadomo było od kilku rozdziałów. Ale fakt, że Hazza ma słabość do Evie mnie rozczuliła (po raz kolejny) ;) lubię taki układ który jest pomiędzy nimi, trochę niewiedzy, ale pewna świadomość – jakieś znaki ze strony Stylesa, że coś jest na rzeczy ;)
    A rozmowa z Louisem, przypominała mi jakąś konwersację z mamą, która zauważa nieobecny wzrok córki i pyta, czy czasami się nie zakochała :D Lou to strasznie spostrzegawczy człowiek i da się zauważyć, że również bardzo dobrze zna główną bohaterkę! W końcu są tymi PRAWDZIWYMI przyjaciółmi, no!
    Coś czuję, że przez te kolejne dni które spędzą, ze sobą... no, zbliżą się na tyle do siebie, że nie będzie tylko całusów w czółko na dobranoc. Bo szczerze, powiedziawszy miałam nadzieję na coś więcej! Nawet zaczęłam się cieszyć do monitora, kiedy wskoczył jej do wyrka, a potem... e tam :D ale wybaczam Ci to :D bo bardzo lubię Twoje opowiadanie!
    Tylko boję się o osobę Stevena? Mam dobre przeczucia, czy tylko po prostu chcę kogoś niedobrego w tym opowiadaniu? :D bo przecież One Direction to aniołki, haha :)
    Powodzenia na egzaminach, czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. zgadzam się w 100% z koleżanką wyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jjekuuu.. * w * Jest cudownyy.. ! < 33
    I mi też nie bardzo pasuje jak mówisz że ci się nie podoba.. ; c BO NIE MASZ RACJI.. ! Jest świetny, piękny, cudowny, boski i wywalony w kosmos.. ! Z resztą tak jak ty.. ! ; *
    To żę Harry ma słabość do Evie, jest słodkie. Aww.. < 33 I odwrotnie również. ; D
    Czy Evie zostanie na stałe w Londynie.. ? Czy będzie z z Harry ' m . ? Czy będzie pracowała u Stevena.. ? Tego nie wiem ale mam nadzieję że niedługo się dowiem. * w *
    Czekam na nn.. ! ; * Weny i powodzenia na egzaminach życzę. < 33

    /Martyna.. ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. strasznie jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Evie no i czy w końcu będzie z Harrym czy nie. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. w końcu się doczekałam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz jak poprawić mi humor. Tak się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Twój talent pisarski nie zna granic, a ja nie mogę go z niczym porównywać. Nie rozumiem jednej rzeczy.. Niektórzy pisarze są sławni ale piszą okropnie, a Ty piszesz tak pięknie, a jeszcze nie wydałaś książki. Bo jej nie wydałaś, prawda? Jeżeli się mylę to poproszę autograf. Evie i Harry są tacy słodcy. Uwielbiam tą parę. To byłby grzech gdyby nie byli razem. Już nie mogę doczekać się następnego.
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. chciałabym chociaz w połowie pisać tak jak Ty :) Zazdroszę Ci talentu :):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana wiem co czujesz! Czill ja mam maturkę, a zamiast coś powtarzać, to kuźwa czytam właśnie między innymi Twoje cudowne opowiadanie. NO BYWAAAA XD. Uwielbiaaam! Wogóle to niech HAROLD [huehue] jedzie sam z Evie ! No czemu nie! Ogólnie to jakbym była na jej miejscu i ten chujek zapytałby mnie czy mam ładną koleżankę, to zapewne wylądowałby za drzwiami z limem pod okiem, ale to wiesz JA :D ten wyjazd może być na prawdęęęęęę interesujący, wiec mam nadzieję kochana, że wszystko nadrobisz i szybciusio się pojawi nowy! KOCHAAM <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa! i przestań mówić, że nie jesteś zadowolona, bo to jest piękne! <3

      Usuń
  12. jest świetneee!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam na http://loveispleasure.blogspot.com
    gdzie pojawił się Rozdział 5!
    Przepraszam za spam!
    buzi :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Późno, ale jestem, dopiero teraz znalazłam trochę czasu żeby skomentować XD
    Rozdział jest boski, z resztą jak każdy. Końcówka jest ulubioną częścią tego rozdziału ^^ Jest taka kochana i urocza ^^
    Pisz szybko dziewczyno i dużo weny Ci życzę!
    Do następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Aww może coś więcej narodzi się między Harrym i Evie *,* Oni są tacy słodcy ;)
    No teraz czekam kolejny rozdział ;)
    Jak byś mogła to informuje mnie zawsze o nowych rozdziałach youre-me-kryptonite.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Awwww ja Ci to już pewnie mówiłam ale masz świetny styl. Mówiłam kochana, nie? ♥ Jacy oni sa słoodcy <3
    Dawaj szybciej nn, ale prosz, szybciej niż teraz, bo ja tu czekam!
    Weny!
    Ściskam
    xoxo
    Kiyoko
    u mnie nowy :D powiedz co myslisz! leeetmeloveyou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. z niecierpliwością czekam na jutrezejszy poranek :D

    OdpowiedzUsuń
  18. prosze dodawaj częściej rozdzaiałyyy

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskiee :) uzależniłam się od tego opowiadania :P

    OdpowiedzUsuń
  20. ja już się uzależniłam, mam nadzieje ze Evie zostanie w Londynie i że będzie z Harrym i na pewno opiszesz ich hostorię w jakiś ciekawy sposób :)

    OdpowiedzUsuń