09 października 2013

CHAPTER 13: With no return.

Witajcie! 
Za niedługo  skończy się pierwsza część - czyli jakieś czternaście lub piętnaście odcinków będzie za nami. Potem mam w planach rozpoczęcie drugiej części, która zajmie również około piętnastu odcinków oraz będzie się również trochę więcej dziać. Mam nadzieję, że wszyscy dotrwamy do końca.
Tak, ponownie nie sprawdziłam błędów przed dodaniem. Potem jak znajdę czas.
PS: Oglądaliście może Dary Anioła: Miasto Kości? Rany, jak mnie nigdy takie coś nie wciąga, tak strasznie mi się spodobało.
 Proszę was o komentarze. Jest 24 obserwujących, ale nie wiem czy ktoś z tych osób w ogóle czyta jeszcze to opowiadanie. Przykro mi to mówić, bo kocham moich bohaterów, ale jeśli nie będę widzieć, że ciągle jest was tu trochę to będę musiała poprzestać na pierwszej części (jeszcze 2 rozdziały). Nie mam za dużo czasu, mam dwie szkoły, więc jeśli jest nas tu tak mało to zmuszona będę pisać czasami dla siebie do poduszki.

Sara P.: Miło mi, że ci się podobała dwunastka :) Ta, zgadza się, mam 21 lat. Dziękuję za znalezienie błędu! Ja, mimo iż zdaję sobie sprawę jak się pisze  poprawnie, zawsze robię jakieś błędy, które przeoczę. Jakoś ostatnio nie mam nawet zbytnio czasu ogarniać głębiej rozdziały. Trochę to zaniedbałam.


'Bo kiedy któregoś dnia obudzisz się, i zorientujesz się, że Ci mnie brakuje
A Twoje serce zacznie się zastanawiać w jakim miejscu na Ziemii mogę być.
Pomyślisz, że może wróciłabyś tutaj do miejsca w którym się spotkaliśmy,
I zobaczysz mnie czekającego na Ciebie na rogu ulicy.'
- The Script 'The Man Who Can't Be Moved'

      Odkręciłam kurek z wodą w łazience tuż przy sypialni. Woda pociekła strumieniem uderzając o porcelanową posackę umywalki, przy okazji kilka kropel spadło prosto pod moją rękę, którą chwilę potem zanurzyłam w cieczy. Robiąc łudkę z rąk złapałam tyle bezbarwnej kaskady ile tylko mieściło mi się w jej środku i chlusnęłam nią delikatnie w kierunku twarzy całkowicie ją obejmując.
      Spojrzałam na odbicie chudej, bladej dziewczyny. Usta wciąż drgały jej od pocałunków, tych zachłannych i tych subtelnych, oczy, których źrenice były powiększone, jakby właśnie zarzyła jakiś narkotyk, a policzki miała w odcieniu różu, bo wciąż przeżywała każdą chwilę spędzoną z brunetem, chociaż jego dawno nie było już w pokoju.
      Złapałam się za serce czując jak przyśpiesza z jednej sekundy na drugą.
      Dzisiaj wieczorem wychodzimy do klubu Stevea. Nie widzieliśmy się od czasu kiedy jego interes stał jeszcze niewykończony. Specjalnie dla nas poczekał aż wrócimy z wyjazdu, ponieważ chciał świętować dzień otwarcia razem z nami. Tak ku pamięci.
      Wyszłam na korytarz, na którym spotkałam jedynie biegnącego w stronę swojego pokoju Nialla. Widocznie znów umówił się z fanami na wideo konferencję. Wyjątkowo to uwielbiał. Kiedy zeszłam schodami w dół spotkałam w salonie Liama i Harrego oglądających wspólnie film. Zajadali się również bliżej nieznanym mi niezdrowym jedzeniem.
      Poczułam się bardziej swobodnie. Dzięki otwartości Hazzy teraz nie odczuwam lęku, a może raczej niepokoju, kiedy tylko go spotykam. Wszystko płynie naturalnym tokiem.
 - Co oglądacie? - zapytałam podchodząc do oparcia sofy.
      Harry i Liam od razu odwrócili się za siebie i spojrzeli w górę.
 - O hej, to jest thriller o... - odezwał się Liam.
      Chłopak, którego tak uwielbiałam wpatrzony był we mnie jak w obrazek. Uśmiechał się do mnie kącikami ust i oczu. Nie miałam pojęcia o czym mówi Liam, dopóki Harry nie poklepał ręką obok siebie abym usiadła na sofie. Zawstydzona zarzuciłam włosy za lewe ucho.
 - Pamiętasz, że dzisiaj wychodzimy? - zapytał mnie Hazza zarzucając swoją rękę na moje ramie zaraz po tym jak zajęłam miejsce, a nasze ramiona zaczęły się stykać.
 - Tak. - odparłam krótko i zwięźle.
      Miałam wrażenie jakby Liam przyglądał nam się przez chwilę i nawet przestał mówić.
 - Chrupkę?
 - Chętnie.
      W sumie siedzieliśmy już tak od trzydziestu minut. Szczerze mówiąc to moje zainteresowanie filmem było zerowe, w przeciwieństwie do Liama, który nawet w pewnym momencie zaczął obgryzać paznokcie i wpychać w siebie całe garści słodyczy. Harry zaś złapał moją rękę pod kocem i cały czas lekko mnie obejmował. Czasami patrzył na mnie i posyłał swoje zawadiackie uśmiechy, pod wpływem których temperatura mojego ciała znacznie się wznosiła.
 - Pójdę po coś do picia. - powiedziałam, lecz Liam zupełnie to zignorował. Można się było tego spodziewać.
      Wchodząc do pomieszczenia poczułam uczucie znużenia. Jego bliskość i to niesamowicie uczucie komfortu, które również i z nim się łączyło, zawsze dawało taki efekt.
      Sięgnęłam do szafki z kubkami i położyłam jeden na blacie. Chwytając czajnik z filtrem nalałam do niego wody i uniosłam wlewając jej trochę do ust.
 - Rozumiem, że też zachciało ci się pić? - zapytałam czując jak ktoś staje za mną z tyłu i otula mnie ramionami.
 - Dokładnie, a najlepiej jakbym mógł spijać z ciebie. - mruknął i zaśmiał się wprost do mojego ucha, a ja odwróciłam się w jego stronę.
 - Jesteś totalnym idiotą.
 - Takiego mnie lubisz, co? 
      Uśmiechnęłam się w połowie przyglądając się jego perfekcyjnej twarzy.
      Harry otulił mnie czule ręką w pasie, drugą dłonią lekko odsunął mi włosy z twarzy. Swoje wargi przysunął dostatecznie blisko moich, żeby czule i ledwo wyczuwalnie dotykać nimi moich. Zupełnie jak w jakimś śnie jeszcze przymknął oczy i wtopił swoją rękę w moje włosy, tuż pod szyją.
 - Wrócisz do Londynu? - wyszeptał zupełnie niespodziewanie, jakby próbował bardziej przekazać swój oddech prosto do moich ust.
 - Tak, wrócę.
      Nie odpowiedział. Pozostając pod wpływem zupełnej magii złączył nasze usta w niezwykle delikatny, ale intensywnie odczuwalny pocałunek. Oderwał się na chwilę by złożyć drugi, równie niezwykły całus na moich wargach.
      W pewnym momencie usłyszeliśmy kroki, które ucichły tuż za progiem prowadzącym do kuchni z salonu. Chłopak powoli odsunął się ode mnie, trochę niechętnie, po czym oboje spojrzeliśmy w tym kierunku.
 - Lou? - zapytałam cicho patrząc na jego zdziwioną minę.
      Mój przyjaciel zmarszczył brwi, a po chwili uniósł je do góry robiąc śmieszne miny. Machał również rękoma wykonując nimi dziwne gesty, aż w końcu wyprosotwał się i spojrzał na bruneta.
 - Obserwuję cię, chłopcze. - wskazał na Harrego jednocześnie wyciągając z lodówki wodę niegazowaną i zniknął nam z pola widzenia.
      Staliśmy tak z Hazzą obok siebie, zupełnie niestykając się ze sobą nawet dłońmi. Brunet zdecydowanie był zmieszany.
 - Wybacz, chyba nie miał nas nikt widzieć razem. - powiedziałam trochę skruszona.
      Harry spojrzał na mnie i przez chwilę w ogóle się nie odzywał. Przybrał tylko tą swoją minę myśliciela i pokiwał głową. Przysunął się bliżej i chwycił mnie za rękę przez chwilę ją masując swoją własną.
 - Nigdy mnie nie przepraszaj, a już na pewno nie za to, że ktoś swobodnie porusza się po domu. - wyjaśnił mi przeskakując wzrokiem z mojego lewego oka na prawe. - Prędzej czy później i tak by się dowiedzieli. Nie ma sensu udawać.
      Niespodziewanie uśmiechnął się do mnie od ucha do ucha. Składając całusa na moim policzku wyszedł z pomieszczenia.
***
      Wszyscy wyszli już do klubu. Harremu oczywiście się nie śpieszyło i nawet Zayn, który w łazience spędza na prawdę dużo czasu pracując nad swoją prezencją, wyszedł już dwadzieścia minut temu. Ja natomiast ciągle czekałam na bruneta, który wcześniej już spytał mnie czy zechcę towarzyszyć mu dzisiejszego wieczoru.
 - Gotowy? - spytałam widząc jak schodzi do salonu.
 - Zamknij oczy. - odparł trochę jakby podekscytowany, a zarazem niepewny.
 - Ale po co?
 - Proszę.
      Widząc tę jego proszącą minę postanowiłam pozwolić sobie na jeszcze trochę więcej niepewności, chociaż ta nie mogła równać się do tego przez co przechodziłam jeszcze kilka dni temu. Zamknęłam oczy i praktycznie od razu poczułam jak Harry zachodzi moją osobę od tyłu. Poczułam tęz nagle na skórze ledwo wyczuwalny chłód i mały przedmiot, który zawisł na mojej szyji.
 - Już.
      Zanim otworzyłam oczy już trzymałam w dłoniach piękny czarno-srebrny naszyjnik, który chłopak mi podarował. Przyglądając się mu bliżej zauważyłam, że z jednej strony ma nietypowy kształt.
      Zmarszczyłam brwi.
 - Zobacz. - usłyszałam tuż obok siebie. Harry wyciągnął coś z pod swojej bluzki i biorąc mój prezent do swojej dłoni idealnie połączył je w całość.
 - Połówki. - wydukałam.
 - Tak, żebyś o mnie nie zapomniała.
     Weszliśmy razem do klubu trzymając się za ręce. Widziałam, że Harry bardzo się tym faktem stresuje, ale gdyby tego nie chciał nawet nie przyszłoby mu do głowy aby ciągnąć mnie za nią do środka.
 - Evie! - krzyknął dobrze znany mi głos.
      Poczułam jak odrywam się od ziemi i jestem dość mocno ściskana przez Steve'a. Nie znamy się tak jak ja i Lou czy nawet z Harrym, znamy się o wiele krócej, bo przecież poznałam do dopiero dwa tygodnie temu, ale chyba wyjątkowo mnie polubił.
 - Witaj. Widzę, że klub się rozwija. - krzyknęłam przez muzykę.
 - Tak, na szczęście. - odpowiedział i zaczął prowadzić nas po schodach na piętro.
      Zaprowadził nas do stolika przy którym aktualnie nikt nie siedział. W tym tłumie ciężko było znaleźć reszte, nie mówiąc o tym, że było za głośno i żaden nie słyszał telefonu.
 - Tutaj nikt wam nie będzie przeszkadzał. W końcu to moja ulubiona loża vipowska! - powiedział uradowany. - Podać wam coś?
 - Dla mnie wódka z Colą.
 - To samo. - odparłam krótko widząc na sobie ich spojrzenia.
      Krótko po tym Steve zniknął z naszego pola widzenia. Rzucił się w tłum ruszając ku barowi.
      Wślizgnęłam się na jedną z dwóch małych sof, które znajdowały się przy stoliku. Brunet usiadł zaraz na przeciw mnie i uśmiechnął się do mnie.
 - Jestem! - zaraz koło mojej osoby wyłonił się właściciel klubu. - Zobaczcie kogo spotkałem na dole.
 - Evie! - krzyknął Niall i przytulił mnie mocno siadając obok mnie. Natomiast obok niego usiadł Liam i Zayn, a naprzeciw Lou tuż obok Harrego. Steve również siedział po tej samej stronie co dwójka moich przyjaciół.
 - Jakim cudem spotkał was wszystkich na raz?
 - Akurat szliśmy tutaj. Byliśmy wcześniej jeszcze w innym miejscu. - odpowiedział dość tajemniczo.
      Czas leciał nieubłaganie szybko, a chłopaki co chwilę znikali gdzieś w klubie i pojawiali się na nowo. Tylko ja raczej siedziałam w jednym miejscu. Nie lubiłam nawet tańczyć, ale za to lubiłam spędzać czas w tym towarzystwie.
      Kiedy przy stoliku zostałam tylko ja, Harry, Niall i Steve dosiadła się do nas pewna długowłosa piękność. Kojarzyłam jej osobę, ale zupełnie nie mogłam przypomnieć sobie kim ona była. Prawdopodobnie jakąś celebrytką. Kocim okiem przeglągle spojrzała na nas wszystkich, dłużej zatrzymując je na Hazzie. Niall wydawał się być dziewczyną totalnie zaczarowany, zresztą nie ma co się mu dziwić, Steve prawie w ogóle na nią nie zareagował, zaś Harry chyba był zmieszany.
 - Niall Horan i Harry Styles, prawda?
 - Zgadza się. - odparł uprzejmie Harry posyłając dziewczynie uśmiech.
 - Można się dosiąść? - nachyliła się lekko nad brunetem, który swój wzrok skierował w moją stronę. Wzruszyłam jedynie ramionami.
 - Siadaj. - zrobił jej miejsce obok siebie.
 - Twoje włosy... Te loki wyglądają jeszcze bardziej uroczo na żywo! - próbowała się podlizać.
      Steve rozmawiał o czymś przejęcie z Niallem, który czasami próbował też wrzucić swoje przysłowiowe pięć groszy do rozmowy mojego lubego z jego nową koleżanką. Clara, jak się później okazało, próbowała flirtować z Harrym, który ciągle patrzył na moją twarz, która znajdowała się po drugiej stronie stolika i delikatnie trącał mnie nogą, aby sprawdzić czy nic mi nie jest. Ja natomiast patrzyłam na ludzi, którzy na dole tańczyli na parkiecie i popijałam szybko drinka, którego wcześniej sączyłam już z dobrą godzinę.
      Do stolika w końcu podszedł Zayn, na którym Clara na chwilę również zawiesiła wzrok. Wtedy pierwszy raz pomyślałam, że warto wstać z tej sofy i pójść zwiedzić resztę klubu.
 - Przepraszam, wypuścicie mnie? - przerwałam chłopakom rozmowę.
 - Gdzie idziesz? - spytał Steve.
 - Zobaczyć resztę twojego cudeńka. No i po drinka.
 - Powołaj się w barze na mnie, żeby nie liczyli ci na rachunek.
 - Dziękuję! - uśmiechnęłam się do niego.
      Odchodząc poczułam nagle jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Instynktownie szybko odwróciłam się w jego kierunku. Owy osobnik nachylił się nad moim uchem zanim zdążyłam cokolwiek zrobić.
 - Stało się coś? Obraziłaś się, że z nią rozmawiałem?
 - Nie, dlaczego? Rozmawiasz z kim chcesz. Ja chcę się przejść, cały wieczór siedziałam na jednym miejscu.
 - Pójdę z tobą.
 - Nie trzeba. - szybko zaprzeczyłam. - Jest dobrze.
      Odpowiedziałam, a on puścił mój nadgarstek i obdarował mnie dziwnym wzrokiem.
      Zeszłam na dół przechodząc tuż obok parkietu i stolików. W barze zamówiłam to samo, wódkę z Colą. Trzeba przyznać, że nie żałowali tutaj alkoholu w drinkach. W większości miejsc nie dodają go zbyt wiele.
      Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Przez chwilę miałam spojrzeć w górę w stronę naszego stolika, ale szybko odwróciłam głowę i postanowiłam nie zaprzątać sobię głowy niepotrzebnymi sprawami. Jeśli się jej podda i pójdzie z nią do toalety na szybki numerek nie będę miała prawa wytykać mu tego. W końcu nic mi nie obiecał, zgodziłam się. Z drugiej strony byłam świadoma, że znów staję się tą chorobliwie zazdrosną
     Usiadłam przy barze czekając na drinka. Na krześle obok siedział chłopak, który nijak nie wyglądał mi na pełnoletniego. Patrzył na mnie niezwykle wnikliwym wzrokiem posyłając uwodzicielski uśmiech. W końcu sama skierowałam na niego wzrok, a on jakby obudził się z jakiegoś natłoku myśli.
 - Wybacz, nie zaczepiam tak ludzi, ale my się chyba skądś znamy.
 - Nie sądzę. - odpowiedziałam krótko, ale grzecznie.
 - Evie, nazywasz się Evie. Trafiłem?
 - Skąd wiesz? - wzniosłam brwi ku górze.
 - Od Stevea. Mówił, że jesteś piękna, ale żeby aż tak... Nie, nie podrywam cię, po prostu mówię to co widzę. - skwitował i posłał mi jeden z najcieplejszych uśmiechów jakie otrzymałam w ciągu kilku miesięcy. - Wybacz, nie przedstawiłem się. Jestem Eric, miło mi.
 - Mi również. - uścisnęłam mu rękę.
 - Mogę...? - zaczął po czym przysunął się do mnie bliżej. Poczułam jak moje włosy, z zapiętych w wysoki kucyk, opadają mi kaskadą na ramiona. - Tak lepiej. Masz piękne i zdrowe włosy, nie ma sensu ich tak wiązać.
      Było w nim coś intrygującego.
***
 - Widzę, że poznałaś mojego Erica. - powiedział Steve kiedy we dwójkę zasiadliśmy przy stoliku na piętrze.
 - T-taak. - przeciągnęłam niewiedząc dokładnie o chodzi z tym mojego. Kiedy tylko chłopak usiadł obok Stevena i pocałował go w usta zrozumiałam, że najzwyczajniej w świecie są parą. Jeśli chodzi o Erica mogłabym sama to zgadnąć.
 - Wybacz, że wcześniej ci nie powiedziałem, że wolę mężczyzn. - złapał mnie za rękę i niepewnie spojrzał w oczy.
 - Nie ma sprawy. Miłość to miłość. A gdzie reszta?
 - Clara uciekła, bo Harry oblał ją drinkiem przez przypadek. - zaśmiał się Niall.
 - Serio? A on sam gdzie jest? - zapytałam lekko rozbawiona.
 - Tutaj jestem. - powiedział stając obok mnie, jednocześnie wziął kurtkę z sofy. - Ale jestem trochę zmęczony i jadę do domu. Zostajesz?
 - Nie, pojade z tobą. - odpowiedziałam trochę zdziwiona tonem jego głosu, który zalatywał odrobiną chłodu.
      Pożegnaliśmy się z wszystkimi i bez słowa wyszliśmy na parking. Również w ciszy zasiadliśmy w jego aucie i ruszyliśmy w stronę domu. Równie praktycznie bez słowa rozeszliśmy się w domu do swoich pokoi.
      Wychodząc z pod prysznica, tuż po tym jak szczelnie okryłam się dużym ręcznikiem, usłyszałam pukanie do drzwi. Otwierając je zobaczyłam w nich Harrego, który stał w samych bokserkach próbując zebrać słowa.
 - Właśnie szedłem spać, ale w sumie jakoś głupio wyszło, że nawet się nie odezwałem. - powiedział, a ja odsunęłam się zapraszając go do środka i zamknęłam za nim drzwi.
 - Trochę.
 - Eh, bo.. Nie jest to dla mnie łatwe, ale.. - wydymał na chwilę usta i zebrał się trochę w sobie. - Czemu mnie tam zostawiłaś i poszłaś gadać z jakimś obcym facetem? Widziałaś, że nie robiłem nic złego.
 - Mówiłam ci, że nic mi nie jest. - odparłam chyba trochę oburzona jego oskarżeniami.
 - Ale nie musiałaś z nim flirtować. Widziałem jak dotykał twoich włosów...
 - Harry, czy ty jesteś zazdrosny? - skrzyżowałam ręce na piersi i usiadłam obok chłopaka na łóżku. Chłopak spojrzał na moje nogi i przejechał wzrokiem w górę zatrzymując się na mojej twarzy.
 - Może. Po prostu nie chcę odrzucenia.
 - Odrzucenia? - spytałam zdziwiona. - To ja jak głupia za tobą gonię cały ten czas, więc jak możesz bać się czegoś takiego z mojej strony?
 - Nie lubię się śpieszyć, nie lubię też dużych słów i wyznania miłości po tygodniu związku. Nie chce się śpieszyć, bo nie chcę... Po prostu lubię na razie być, a wiem, że dziewczynom zawsze się śpieszy.
 - Harry, on jest gejem, ok? Chłopakiem Stevena. - powiedziałam powoli i wyraźnie. Widząc jego zaskoczoną minę uśmiechnęłam się najszerzej jak tylko mogłam.
      Na chwilę przymknął oczy, zaraz otworzył je i zdziwiony zaśmiał się sam do siebie.
 - Ok, tego się nie spodziewałem.
      Znów skierował swoje spojrzenie na mnie i bardziej automatycznie oblizał wargi. Poczułam jak znów ogarnia mnie fala porządania. Wystarczyło tylko jego spojrzenie, które za każdym razem sprawiało, że uginały się pode mną nogi.
      Delikatnie napierając na moje ciało położył mnie na łóżku, a on sam nachylił się nade mną zarysowywując palcem wskazującym prawej dłoni moje obojczyki.
 - Wiesz, że zostały tylko dwa dni?
 - Nie psuj atmosfery. - wypowiedział ostatnie słowa tego wieczoru i pocałował mnie namiętnie pozostając przy moim boku aż do samego rana.


Liv.