~SOUNDTRACK~
*'Not really sure how to feel about it
Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
It takes me all the way
I want you to stay.'
Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
It takes me all the way
I want you to stay.'
Dźwięk przychodzącego połączenia dobiegł do moich uszu. Wstałam z ziemi, odłożyłam książkę i spojrzałam na ekran laptopa. Chwile potem moim oczom ukazał się Louis.
- Yoł. - rzucił przeraźliwie mlaskając.
- No cześć. Samczego, nie udław się tym mlaskaniem. - cmoknęłam lekko się uśmiechając.
- Ha, ha, ha. Tak w ogóle to co tam? Widzę, że uczysz się twardo na ten sprawdzian. Co za wzór dla następnych pokoleń. - westchnął teatralnie.
- Oh, Louis, to na prawdę ty?! Nie poznaję cię, taka inteligencja, szanowny George'u Washingtonie, wodzu narodu amerykańskiego! Chociaż poczekaj, bo ty to raczej królowa Elżbieta II...
- Ze względu na Anglię, tak? - zmrużył oczy i przestał na chwile przeżuwać pokarm. Spojrzałam na niego zaskoczona, bo sama nie pomyślałam o kwestii płci. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi w pokoju przyjaciela.
- Louis, bo ja...
- Szukasz ciasteczek? - wziął i wysunął je w stronę chłopaka, którego nie obejmowała kamera internetowa.
- Skąd masz?! - usłyszałam chrypliwy i lekko zaskoczony głos.
- Ukradłem Niallowi, ale cii... Właśnie, chcesz kogoś poznać, Harry?
- Znowu te twoje znajomości z internetu? Ile razy ci mówiłem, że możesz kiedyś trafić na jakiegoś zwyrola, którego będą kręcić takie urocze chłopczyki jak ty?
***
Mój pierwszy poranek w Londynie był wyśmienity. Piękny, słoneczny dzień, do tego świetne towarzystwo i przepyszne śniadanie. Trzeba Hazzie przyznać, że potrafi gotować. Upiekł nawet bułeczki, które swoim maślanym zapachem owinęły cały dom.
Usłyszałam pukanie do drzwi, a chwile potem lekko się uchyliły.
- To ja. Mogę? - Louis wyłonił głowę.
- No, proszę, właź. - usiadł obok mnie. - Czekałam na ciebie.
- Przepraszam, nie chciałem, żeby to tak długo trwało. Ale może chociaż tym odkupie grzechy. - powiedział i wyciągnął ze swojego plecaka małe, białe opakowanie.
- Czy to...
-... kawałek tortu czekoladowego! - uśmiechnął się.
- Przepyszny. - westchnęłam próbując kawałek i przymknęłam oczy.
Chwilę jedliśmy tak w ciszy, czasami rzucając w swoją stronę obraźliwymi hasłami i kradnąc sobie kawałki ciasta. Kiedy widywaliśmy się często w swoim rodzinnym mieście, zawsze tak robiliśmy. Ten chłopak przywoływał mi strasznie dużo wspomnień. Nie wszystkie są dobre, to jest oczywiste, ale daliśmy sobie wspólnie rade ze wszystkim.
- Właśnie. Jadłaś śniadanie? - włożył łyżeczkę do ust i spojrzał na mnie.
- No tak, jadłam. Harry przygotował przepyszne śniadanie. Tylko chłopaki to straszne żarłoki z tego co zauważyłam i musiałam się dzielić. - zaśmiałam się, jednocześnie masując po brzuchu.
- A niech to. - zaklął i popatrzył na mnie. - Słuchaj, w tym domu jest walka o żarcie - zawsze. Najbardziej uważaj na Nialla, ale to już chyba wiesz. - szepnął i zamknął pudełko. - Byli przynajmniej spokojni? Poznałaś wszystkich? Jeszcze raz przepraszam.
- Nic się nie dzieje Lou, jest ok. Poznałam wszystkich. Są... zabawni.
***
Dzisiaj ma przyjechać do nas Eleanor - piękna, wysoka brunetka, dziewczyna mojego przyjaciela. Nie wiem dlaczego, ale się stresowałam. Chyba po prostu zależy mi na pierwszym, oczywiście dobrym, wrażeniu. W końcu to ktoś ważny dla chłopaka, więc i ważny dla mnie. Stałam koło schodów wpatrując się w drzwi frontowe. Mój przyjaciel dzwonił kilka minut wcześniej, że już są niedaleko. Mimo to, ciągle ich nie było. Zadzwoniłabym jeszcze raz, ale boje się ją wystraszyć. Dobrze, czasami bywam neurotyczką, wariuję i zawsze najpierw mówię to co mi ślina na język przyniesie, ale naprawdę miałam nadzieje, że dziewczyna mnie polubi.
Skrzywiłam się, a zaraz potem poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Zwróciłam głowę ku tajemniczej postaci, która zaszła mnie z boku. Natrafiłam na mój ulubiony kolor tęczówek.
- Co ty, głupia, stresujesz się? - zaśmiał się Harry.
- Wcale nie. Ja po prostu na nich czekam. Nie sądzisz, że to po prostu miłe z mojej strony? - Harry uśmiechnął się tylko do mnie lekko i chwilę wpatrywał się w moje wyczekujące odpowiedzi oczy.
- No dobrze, niech ci będzie. Obierzmy taką teorię.
- Ty zawsze mnie tak traktujesz. Jeszcze gorzej niż Lou. - wywróciłam oczami ze zrezygnowania. Harry zaśmiał się życzliwie i przyciągnął mnie do siebie ramieniem.
- Już, spokój kurduplu. Nic się nie denerwuj. Eleanor z pewnością cię polubi. - oderwał się ode mnie, wciąż trzymając mnie za ramiona.
- Dzięki. - wydukałam, za co zostałam poczochrana po głowie.
W tym momencie drzwi frontowe otworzyły się, a w nich stanęła dziewczyna. Popatrzyła na mnie trochę zmieszana i poczekała aż jej chłopak wejdzie do domu. Ten zaś wprowadził do mieszkania bagaż na kółkach i ściągnął z nosa ciemne okulary.
- Eleanor, poznaj moją przyjaciółkę, Evie. Evie, to Eleanor, moja dziewczyna. - wydukał dla formalności w pełni z siebie zadowolony.
- Miło mi cię w końcu poznać. Dużo o tobie słyszałam. - zaczęła nieśmiało i podała mi rękę.
- Oj, żebyś wiedziała, ile mówił o tobie. - uśmiechnęłam się, a dziewczyna się zaśmiała.
- No już dobra, dobra. Wszystko ok? - Louis spoglądnął na mnie, a kiedy pokiwałam twierdząco głową, udał się z długowłosą do kuchni po coś do picia.
- Wiesz co, pożegnaj się z Lou na czas pobytu Eleanor. On zawsze znika, kiedy ona się pojawia. - wyszeptał Hazza z rękami w kieszeniach i odszedł w drugą stronę.
Przecież to normalne. Oni się rzadko widują, to wiadomo, że jak już przyjechała to będzie z nią spędzał czas. Poza tym to tylko kilka dni.
***
Dzisiejszego
wieczoru nasza urocza para wychodziła na kolację. Jakoś się rozczuliłam
trochę na myśl, jakie to romantyczne. Normalnie to nie myślę nawet o
takich rzeczach. Nie jestem typem jakiejś super romantyczki czy coś takiego. Po prostu cieszę się, że spotkało go w życiu takie szczęście i spełnienie.
Właśnie siedziałam w pokoju Louisa i czekałam aż Eleanor wyjdzie z łazienki. Przymierzała właśnie trzecią sukienkę. Pierwszy raz jakaś dziewczyna pytała mnie, którą sukienkę ma wybrać. Miałam koleżanki, znajome i tak dalej, ale jakoś nie za bardzo kręciło mnie siedzenie i szukanie tego całkowicie idealnego ubioru. Lubiłam ciuchy, ale bez przesady.
- Uwaga, wychodzę. - usłyszałam. - I jak?
Kiedy ją zobaczyłam szczęka opadła mi do podłogi. Była przepiękna - czarna połyskująca sukienka do kolan z odsłoniętymi plecami, była dla niej perfekcyjna.
- To jest to. I te buty załóż. Będą pasować, a Louis oszaleje z miłości do ciebie jeszcze bardziej. - podałam jej czerwone buty na wysokim obcasie.
- Dziękuję ci bardzo. - uściskała mnie przyjaźnie.
- Chodź już, bo twoja druga połówka dostanie białej gorączki. - złapałam ją pod ramie i pomogłam zejść ze schodów.
W salonie czekał już Louis. Ubrany był w garnitur i uśmiechał się szarmancko w naszą stronę. Właśnie wtedy po raz kolejny nie mogłam wyjść z podziwu jak bardzo się zmienił i jaki zrobił się męski. No proszę, w końcu na każdego przychodzi taki czas. Koło niego stał Harry z kucykiem na czubku głowy. Obok na kanapie siedział Zayn i Niall grający w jakąś wyścigówkę, a Liam rozmawiał przez telefon. Strasznie się szczerzył, więc zgaduję, że po drugiej stronie słuchawki znajdowała się jego dziewczyna.
- Wyglądasz pięknie. - zauważył Lou.
- Dziękuję. Miałam małą pomoc. - spojrzała na mnie, na co ja tylko pokręciłam głową w zakłopotaniu.
- Jaka tam pomoc... - wydukałam cicho i podrapałam się po głowie. - Bawcie się dobrze.
- Trzymaj się, do zobaczenia rano. - objął mnie Louis z uśmiechem i zamknął za sobą drzwi.
Stałam tak patrząc na drzwi. Po chwili usłyszałam przeraźliwy dźwięk jakby coś ciężkiego spadło z co najmniej trzydziestego piętra i roztrzaskało się o podłogę.
- Ty debilu! Mówiłem ci, że mogliśmy go pokonać, to ty musiałeś poleźć tam gdzie nie trzeba! - krzyknął Zayn, który przed chwilą plasnął ręką o głowę Nialla. Blondyn masował sobie zaciekle tył głowy i skrzywił się pod wpływem bólu.
Stałam tak patrząc na drzwi. Po chwili usłyszałam przeraźliwy dźwięk jakby coś ciężkiego spadło z co najmniej trzydziestego piętra i roztrzaskało się o podłogę.
- Ty debilu! Mówiłem ci, że mogliśmy go pokonać, to ty musiałeś poleźć tam gdzie nie trzeba! - krzyknął Zayn, który przed chwilą plasnął ręką o głowę Nialla. Blondyn masował sobie zaciekle tył głowy i skrzywił się pod wpływem bólu.
-
Mówiłem, że jestem głodny, a jak jestem głodny to nie mogę pracować. -
wydukał smutno. Zayn pokiwał tylko głową wywracając oczami i tym razem powoli położył mu dłoń na głowie.
- Już, już. To co, może teraz oglądniemy coś iście głupiego dla rozładowania emocji? - Niall pokiwał tylko głową.
Uśmiechnęłam się i skierowałam do kuchni. Postanowiłam, że zrobię chłopakom coś na kolację. Po oglądnięciu aktualnej zawartości lodówki i spiżarki, zdecydowałam się zrobić spaghetti. Nałożyłam ugotowany makaron, polałam sosem, posypałam mozzarellą i ziołami, po czym wzięłam dwa talerze do ręki. Kiedy weszłam do salonu blondyn od razu wyłonił głowę zza sofy czując zapach przygotowanego posiłku. Jego oczy powiększyły się niczym pięciozłotówki.
- Jedzenie! - uniósł ręce do góry, a chwilę potem już oboje zajadali się posiłkiem.
- Dzięki, Evie, jesteś kochana! Ale wiesz, że nie musiałaś. - zaczął Zayn i popatrzył na blondyna.- Niall, co się mówi?
- Jest więcej? - zaśmiałam się szczerze pod nosem widząc jego zaciekawioną twarz. - No i, dziękuję, bo to jest mega dobre!
- Już, już. To co, może teraz oglądniemy coś iście głupiego dla rozładowania emocji? - Niall pokiwał tylko głową.
Uśmiechnęłam się i skierowałam do kuchni. Postanowiłam, że zrobię chłopakom coś na kolację. Po oglądnięciu aktualnej zawartości lodówki i spiżarki, zdecydowałam się zrobić spaghetti. Nałożyłam ugotowany makaron, polałam sosem, posypałam mozzarellą i ziołami, po czym wzięłam dwa talerze do ręki. Kiedy weszłam do salonu blondyn od razu wyłonił głowę zza sofy czując zapach przygotowanego posiłku. Jego oczy powiększyły się niczym pięciozłotówki.
- Jedzenie! - uniósł ręce do góry, a chwilę potem już oboje zajadali się posiłkiem.
- Dzięki, Evie, jesteś kochana! Ale wiesz, że nie musiałaś. - zaczął Zayn i popatrzył na blondyna.- Niall, co się mówi?
- Jest więcej? - zaśmiałam się szczerze pod nosem widząc jego zaciekawioną twarz. - No i, dziękuję, bo to jest mega dobre!
- Jasne, zostawiłam trochę w kuchni. A gdzie Liam? Przed chwilą jeszcze tu był. - zaczęłam zdezorientowana.
- Wyszedł do Danielle. Jest od kilku dni w Londynie przy okazji.. czegoś tam. - odpowiedział mi Zayn i zabrał się za oglądanie filmu.
Pokiwałam tylko głową. Liam lubił równie dobrze znikać jak i pojawiać się znienacka. Zazwyczaj jak trzeba było kogoś ustawić do pionu, a mam tu na myśli gdyby coś się działo lub ktoś potrzebowałby pomocy. Można by po prostu nazwać go dobrą duszyczką czy coś w ten deseń.
Chwyciłam za talerz i ruszyłam w stronę schodów. Kiedy znalazłam się na górze skierowałam się w prawo i stanęłam naprzeciw trzecich drzwi z kolei. Zapukałam, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Nie wiedziałam czy wejść, czy może lepiej zachować trochę grzeczności i dać sobie spokój. Zapewne do Louisa wparowałabym bez zastanowienia, ale to nie był mój przyjaciel, tylko Harry Styles, przyjaciel mojego przyjaciela, jakkolwiek dziwnie i zagmatwanie to brzmi. Nacisnęłam jednak klamkę i weszłam cicho do pokoju, gdzie tylko mała lampka w rogu biurka dawała trochę światła. Spojrzałam w drugi kąt pokoju, gdzie Harry spał na łóżku z laptopem na kolanach. Musiał przysnąć. Mimowolnie uniosłam lekko kąciki ust i chwile stałam tak, przypatrując się jak cicho oddycha przez lekko uchylone usta. Odstawiłam talerz z jedzeniem, które już praktycznie wystygło i podeszłam do łóżka. Nigdy nie byłam mistrzynią w byciu subtelną, dlatego z wielkim skupieniem podniosłam laptopa który ześlizgnął się z kolan Stylesa i odłożyłam go na swoje miejsce. Spojrzałam na twarz chłopaka i nie widząc żadnej zmiany wzięłam kołdrę jednocześnie delikatnie go nią przykrywając. Odwróciłam się w stronę drzwi, jeszcze kątem oka zaglądając w jego stronę. Nagle ujrzałam jak wpatruje się we mnie bez słowa zaspanymi oczami.
- Yyy, ja już wychodzę. - pośpiesznie odwróciłam się do drzwi.
- Nie no, nie musisz. Już nie śpię. Która godzina? - przetarł oczy i przewrócił się na drugi bok.
- Nie wiem, chyba dwudziesta druga coś. Nie chciałam ci przeszkodzić, nie powinnam tak wchodzić... - wtulony w poduszkę uśmiechnął się tylko pod nosem.
- A widać, że się gniewam? Chodź tu. - szepnął. Podeszłam więc do łóżka, a on uniósł kołdrę i ewidentnie na coś czekał. Spojrzałam na niego pytająco, a on nie raczył nawet otworzyć swoich zaspanych oczu. - Nooo, bo zimno.
- Harry, ja nie zamierzam ci się pakować do łóżka.
- No przecież cie nie zamierzam wykorzystać. - uśmiechnął się. - Tutaj jest cieplej.
- I to ma mnie zachęcić?
- Zdecydowanie. - odmruknął.
Złapałam kołdrę i weszłam do łóżka. Harry przykrył mnie nią i zaczął coś bełkotać pod nosem. Obróciłam się twarzą do niego i poczułam się dziwnie. Co prawda, ciągle miał zamknięte oczy, ale próbował się komunikować. Trzeba było przyznać, że po przebudzeniu ma na prawdę uwodzicielski głos, a jego zapach totalnie mnie otulił, chociaż nie leżałam blisko niego - trzymałam się drugiego krańca łóżka.
- Wybacz, ale w ogóle nie rozumiem co ty mówisz. - burknęłam. Chwile potem usłyszałam jak pochrapuje z pod burzy swoich loków.
Westchnęłam i uśmiechając się pod nosem poruszyłam się chcąc wyjść z pod kołdry. Ku mojemu zdziwieniu chłopak tylko złapał mnie za ramie i przyciągnął do siebie, wtulając mnie w swoją klatkę piersiową.
- Harry...
- Nie mówiłem ci, żebyś wstawała, prawda? Nie jest ci cieplej?
- Jest. - odpowiedziałam niczym skrzywdzona dziewczynka.
- Właśnie. To znaczy, że nie kłamałem i cię nie zgwałcę. - wyrecytował, a ja lekko walnęłam go w plecy.
- O, przytulasz się do mnie też. Nie powiem, że tego nie lubię, bo wręcz lubię bardzo. - zaśmiał się.
- Wcale się nie przytulam, tylko cię palnęłam, bo gadasz głupoty! - otworzył oczy i spojrzał na mnie swoimi zielonymi tęczówkami, w których zauważyłam ledwie widoczną iskierkę.
- Evie, dobrze wiesz, że jak chcesz to możesz sobie iść. Wcale cię tu nie trzymam siłą.
- No wiem, ale może jeszcze chwilkę. - szepnęłam przymykając oczy. Wtuliłam się mocniej w ramiona chłopaka. Harry westchnął tylko z dezaprobatą.
'He said if you dare come a little closer.' *
Wiem, nie było mnie miesiąc czasu. Wszystko przez studia i egzaminy pół semestralne, które zaczęły mi się po miesiącu i ciągnęły aż do teraz. Rozdział pisałam już jakiś czas temu, a potem się skasował i byłam okropnie zła. Zostałam też nominowana do Liebster Award, za co dziękuję!
Liv.
Kiedyś Cię zabiję, że tak długo. Ja i moja przyjaciółka mało Cię z zakładek nie usunęłyśmy :D rozdział świetny, zwłaszcza końcówka, haha <3
OdpowiedzUsuńściskam
xoxo
Kiyoko
Heej, odwiedź mojego bloga http://leeetmeloveyou.blogspot.com/. Dopiero się rozkręcam, ale zależy mi, by poznać Wasze opinie. :D
OdpowiedzUsuńCiaoo <3
Moja mina kiedy zobaczyłam nowy rozdział? Totalny wyszczerz do monitora. Dlaczego ty masz tak cholernie wspaniały talent? Może podzielisz się ze mną? :)) Biorę w każdych ilościach. Ale teraz do rzeczy. Rozdział jest prześwietny. Harry i Evie są tacy słodcy. Myślałam, że Eleanor będzie zazdrosna o Lou i nie będzie miła dla głównej bohaterki ale doznałam miłego zaskoczenia. Chłopacy również są bardzo mili. Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;*
Nominowałam Cię do "The Versatile Blogger". Szczegóły u mnie w zakładce "The Versatile Blogger" and "Liebster Award"
OdpowiedzUsuńhttp://stole-my-heart-opowiadanieo1d.blogspot.com/
ZABIJĘ ! Mówię serio ;D No dobra .... chciałam zabić, że tak długo nie dodawałaś, ale dzięki tej końcówce *-* BOŻE... ORGAZM! Zajebisty rozdział! Czekam na kolejny, ale błagam dodaj szybko!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie rid-nik-and-london.blogspot.com
Całusy,
Ridley<3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSorka za usunięcie komenta, nie wiedziałam że w Liebster Award nie można nominować tego, kto cię nominował i chciałam to zrobić, przeczytałam dopiero przed chwilą że nie wolno xD Co do rozdziału to chyba nie muszę nic mówić, bo oczywistym jest ze jak zwykle świetny, a najbardziej powalająca końcówka xD Pozdrowionka ;)
OdpowiedzUsuńhttp://maryandonedirection.blogspot.com/
Świetny rozdział.! Jak by mnie Harry zaprosił do łóżka to bym też nie wyszła.haha. A Nialla to normalnie uwielbiam, on musi pojechać do jakiejś Polskiej babci to się porządnie naje.!:D Czekam już na kolejny.!xx
OdpowiedzUsuńZapraszam na jedenasty rozdział ;D http://rid-nik-and-london.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny! Kurczę, dziewczyno, jak ty cudownie piszesz! Masz serio wielki talent :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Eleanor i Evie się polubiły. Przyznam, że na początku sądziłam, że będzie jakis mały konflikt pomiędzy nimi, co może popsuć przyjaźń Ev z Lou, ale an szczęście to były tylko moje błędne przypuszczenia :)
"- Niall, co sie mówi? - Jest więcej?"- hahahaha, skąd ty bierzesz takie teksty? hahaha, w dalszym ciągu się śmieje :D
Ale i tak najlepszy moment w rozdziale to zdecydowanie końcówka <3 To jak Evie przykryła Hazzę i jak ją zaprosił do łóżka i nie chciał żeby sobie poszła <3 To było urocze :)
http://your-judgement-is-clouded.blogspot.com
Zapraszam na 12. rozdział http://rid-nik-and-london.blogspot.com/ ;D
OdpowiedzUsuńDodaj szybko 4. ! ♥